Wszystkiemu towarzyszyła muzyka

Followers

Rumors

I w ten oto sposób zakończyła się historia Behind Last Crossroad. Niemniej, zapraszam na moje pozostałe blogi, które można znaleźć w zakładce Other Dimensions. A najprawdopodobniej w kwietniu odbędzie się premiera drugiej części BLC pod tytułem Daughter of fiery flowers :D


Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Ranking popularności bohaterów BLC

Behind

Behind:
Pomyślałam, że nie zaszkodziłoby napisać kilku słów dla tych, którzy dopiero tu dotarli. Behind Last Crossrad to crossover takich serii jak: Bleach, D. Gray man oraz Tokyo Ghoul.
Nie zabraknie oczywiście nowych postaci, stworzonych przeze mnie.
Bleach fanficowałam prawie od zawsze, więc nie było opcji, by i tu się nie pojawił. Na co dzień jestem człowiekiem, lecz skrycie jestem shiningami ;) Z resztą kryje się za tym także spora symbolika, ale cicho szaaa. Ghoule zostały dodane do historii, po Wilczym komentarzu na Szepcie Cieni. A D.Gray man, wpasował mi się tutaj, jakoś naturalnie. Nigdy, bowiem, nie pisałam corssoverka, toteż postanowiłam spróbować swoich sił w takiej oto mieszance. Zatem zapraszam do czytania!

Obrazki:
No, więc zaraz przyznam się do tego jak powstają moje bohomazy z Images. Swoją drogą, dopiero się skapnęłam, że faktycznie dziś jest pełnia. Ba. Nawet byłam na nocnym spacerze do CPNu po piwo, więc teraz mogę przynajmniej swobodnie pisać ( dodam, że przeszłam 10km... )
No więc tak. Nadal nie wiem, dlaczego jestem "dałnem" Bo serio, przecież Kazuma tam naprawdę wygląda jakby miał tłuste włosy, ale w sumie to przecież kuzyn Byakuyi, więc nawet się zgadza. Dlatego autorkę komentarza proszę o wyjaśnienie. I uprzejmie proszę, by głowy mi nie odgryzać. Lubię swoją głowę i jest mi wciąż jeszcze potrzebna niestety.
Jeśli chodzi o obrazki to naprawdę nie jest to wielka sztuka, bo wielu rzeczy nie umiem zrobić bez jakiegoś wzorca, ale ok. No, więc biorę sobie taką zwykłą kartkę A4, ołówek automatyczny (HB, 0,5mm), bo dostaję wścieklizny jak muszę co chwilę ostrzyć, a lubię takie cieniutkie, bo straszne krechy robię i nienaostrzonym byłoby jeszcze gorzej. Twarz i włosy nie stanowią specjalnego problemu, tylko większość postaci ma potem taki sam markowy uśmiech alb gorzej >.< Potem zaczynają się schody jeśli chodzi o sylwetkę. Toteż zazwyczaj mam jakiś wzór wyszukany, może być nawet zdjęcie, żebym mogła luknąć na ułożenie rąk i nóg, zwłaszcza nóg, bo wychodzą mi takie kołki... Kreseczki lekko tylko. Potem ciuchy. I o tyle z damskimi postaciami mam wgl. mniejszy problem ( btw. czy ktoś zauważył, że wszystkie mają duże cycki? >.< takie, ot, zboczenie... ) No, więc ciuchy. No jeszcze u Hotaru było trudniej z tym pseudokimonem, więc to też trochę zerkając na zdjęcie, ale zrobiłam uproszczoną wersję, bo tam były wzory jakieś. U Setsu mało wiele, wesoła inwencja twórcza. Jeszcze falbanki mało wiele wychodzą mi właściwie bez wzoru, więc czerwone coś u Moeru np. robiłam wedle własnego uznania, ale sama widzę jeszcze parę niedociągnięć, których nie chce mi się poprawiać, a i nie wiem jak. Z postaciami męskimi jest już bardzo gorzej, więc musiałam zajrzeć do działu mody męskiej. Mało wiele udało mi się zgodnie z moimi "materiałai" zrobić też zagięcia. Tylko u Setsu są bardziej "na oko". No i wtedy mamy coś... takiego. No, wstawiłabym przykład wersji surowej... Ale ostatnio poszły w ch... wszystkie pliki, a informatyk, który naprawiał laptopa był widocznie idiotą, bo to ja przez ostatnie miesiące naprawiałam to lepiej i przynajmniej nie psując pliku. Ok. Wdech, wydech. Wracając do tematu. Jak już mam rysunek to potem... wszystko zmazuję. No dobra, po kawałku i robię kontury czarnym żelowym długopisem albo wgl. czarnym długopisem. Jak już jest poprawione i wymazany ołówek to skanujemy! Skanujemy i użalamy się, że znowu wyszło źle. Potem włażę w paint. Tak. W paint, ale i tak w tą wersję z windowsa 8. Nieco zmieniam rozmiar, wymazuje to, co mi się od gumki rozmazało oraz te najbardziej nadprogramowe kreski. No i jest śnieżno biało. Potem jest taka fajna opcja pędzli i ołówek i kredka. No i biorę se kredkę, czarną oczywiście. O tyle fajnie, że nie jest takie jednolite. I tym poprawiam brwi i rzęsy postaci. Nie jest tak jednolicie czarno. Więc można się poczuć niczym kosmetyczka i pomalować im ślepia. Kolory dodaję już w gimpie. Chociaż jeśli chodzi o oczy to można byłoby nawet i w paint ^^ Jako, że te sztukę opanowałam niemal do perfekcji, niegdyś obawiając się photoshopów z jakiegoś powodu może przez słaby niegdyś angielski, kolory oczom nadawałam w największym powiększeniu kropka po kropce ( to się chyba nazywa piksele >.< ) Mozolna robota. Teraz robię w sumie to samo, ale w gimpie. Biorę pędzel ten okrągły i zmniejszam do maksimum i. Pierwsza warstwa ta najbardziej zewnętrzna jest zawsze ciemna. W przypadku Setsu to takie brunatno-bordowe, bo najlepiej się zlewa z źrenicą. Potem warstwami do środka co kilka tonów jaśniejsze, a ostatnia kreska zawsze takim najżywszym kolorem, to daje taki złowieszczy połysk *w* ala jarzeniówki. I dalej już leci jak na gimpa przystało. Przezroczyste warstwy, każda rzecz na innej warstwie, jak nauczała Tsukiaisushou ( Btw. bardzo polecam jej deviantarta z Other dimensions ^^ Niedługo będzie mi płacić za tą reklamę, ale serio była moją mentorką i do dziś sprawdza jak poszło mi cieniowanie :)) No więc dajmy na to przy czerwonej sukience, oczywiście ciut jaśniejszy kolor bo na koniec one wychodzą i tak bardziej wyraźne. Teoretycznie jak ma się dobre kontury to można wyjechać poza linie i potem tylko zaznaczyć i wymazać, co się wyjechało. No właśnie, teoretycznie. Ale pomimo moich grubych krech w konturach zawsze mam z tym problem. Z resztą świetnie się bawię malując wzdłuż linii. Dobrze się obmyśla fabułę. Najpierw skóra, potem włosy, ciuchy. Zawsze ciut jaśniejsze, niż ma być. Oczywiście w moim wykonaniu nigdy nie jest idealnie od razu, więc jak już mam pokolorowane no to robię w ustawieniach warstw nieprzezroczystość i mnożenie. Wszystko się nakłada i jest kolorowy rysunek. Ale nie gotowy. Bo zawsze coś jest nierówno, coś nie tak, no i nie ma cieni. Ale to nic. Złączam warstwy i potem poprawiam już na żywca na dużym powiększeniu. Jak coś jest źle lub nierówno, no to pobieram kolor tym śmiesznym zakraplaczem, bo mi to wygląda ewidentnie jak zakraplacz z pracowni biochemicznej i malutki pędzelek i poprawiamy każdą nierówność i plamkę. Jak już jest perfekcyjnie to jeszcze cienie. Można znów na osobnej warstwie, ale wtedy ostrzegam, że w brew pozorom, trzeba wziąć jeszcze nawet dużo jaśniejszy kolor, niż się miało wcześniej na danym np. czerwonym "materiale", bo kolory się nakładają i zamiast cienia wychodzi czarna plama... Dlatego często robię już na gotowcu. Zaznaczanie odręczne według linii pognieceń i macham ciut ciemniejszym odcieniem. Zazwyczaj jeszcze jest nierówno, więc potem robię pędzelkiem dla wyrównania. I jeszcze szału nie ma, ale po godzinach pracy mamy to, co można zobaczyć w Images.
Także jak widać nie trzeba mi odgryzać głowy za autokrytykę, bo wiem jak to robię i wiem, że szału nie ma jeśli chodzi o wykorzystanie własnych zdolności. Połowa roboty, co przykre, opiera się na wzorach. Niemniej jednak bardzo bardzo mnie cieszy, że obrazki się jednak spodobały. Zwłaszcza, że faktycznie, na początku nie wiedziałam nawet, czy je w ogóle wstawiać. Dodam, że jakoś koło 30 rozdziału na pewno dojdzie jeszcze jeden obrazek a i przy 18 coś było. I tak moje prace, przynajmniej część, były i są na deviantarcie moim, chociaż nie wiem serio po co to tam wstawiłam.
Tu przykładowe kolory:
-skóra: 6f5638 (język kolorów gimpowych >.<  ciemniejsze lub jaśniejsze, ale to jest np. u gotowej Setsu)
-blond włosy: 5a5530 (gotowe)
-czarne włosy: 252525 ( na warstwie dają taki, potem i tak wychodzą w ciul ciemne)
-ślepia Setsu: 440c0f ->640000->88040a->9a050c->b10008

Reasumując, albo ze wzoru jakiegoś albo na oko robione. Chociaż na oko to jeden w szpitalu umarł. Nie wiem, czy nadawałabym się do robienia instrukcji... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz