Hotarubi spojrzała na młodego arrancara o zielonych oczach i uśmiechnęła się blado.
-To już czas? – wyszeptała.
-Przyszedłem cię zabrać, kobieto – usłyszała i skinęła głową.
Uśmiechnęła się ponownie na widok liczby wytatuowanej na ciele mężczyzny. To przypomniało jej o Setsuko. Ona uwielbiała numer 4 i obstawiała go we wszystkich grach podczas swoich wieczorków hazardowych. W tej wersji jednak nie spodobałby się jej zbytnio. Pomijając już czysto techniczne sprawy, takie jak fakt, że espada służyła znienawidzonemu, przez shinigami, Aizenowi. Setsuko nie znosiła ponurych i smętnych ludzi, a taki właśnie wydawał się czwarty.
Hotarubi przeszła przez gargantę i maszerowała, wpatrując się w plecy arrancara. Pozwoliła prowadzić się przed oblicze Aizena. Cóż innego mogła zrobić, gdy było to tak długo oczekiwane spotkanie. Droga okazała się być dłuższa, niż mogło się wydawać, a z pozoru zwyczajne plecy czwartego espady ciekawsze.
Sprawiał wrażenie drobnego i niezbyt wysokiego, a jednak wciąż patrzył na Hotarubi z góry. Chociaż to akurat było tylko i wyłącznie winą jej własnej kurduplowatości. Arrancar zdawał się nawet... Jakby to ująć... Ciekawy, na swój dziwny sposób. Smutne, pełne nostalgii zielone oczy z całą pewnością były jego atutem. A Hotarubi była mistrzynią w dostrzeganiu tego typu atutów. Tylko ta osobowość i niezbyt różnorodna mimika twarzy.Nudne jak flaki z olejem...
-Nad tym się popracuje – wyszeptała sama do siebie. –To jak się nazywasz? – zagaiła po chwili. – Czwarty espado.
-Milcz, kobieto.
-Oh... Tak ciężko jest się przedstawić?
-Nie mam obowiązku z tobą rozmawiać.
-Posłuchaj – syknęła i dodała już spokojniej, wciąż jednak marszcząc brwi. - Też nie jestem zadowolona, że muszę tu być, więc jest nas dwoje. Jestem tu na polecenie Aizena, mam pracować z tą bandą dzikusów, którzy, jak się zdaje, są twoimi pobratymcami. Nie wiem... Może to dlatego psioczysz na cały świat i bez obaw, za chwilę będziesz mógł to robić dalej, ale najpierw chciałabym przynajmniej dowiedzieć się jak się nazywasz. Rozumiemy się?
-Uluquiora Cifer – padło w odpowiedzi.
Brawo... – mruknęła – Jestem Aizawa Hotarubi. Była porucznik trzeciego oddziału gotei trzynaście. Liczę na owocną współpracę.
Znów zapadła cisza. Wyglądało na to, że nie łatwo będzie się dogadać z espadą. Już Cifer był dość trudnym przypadkiem, a podobno to ulubieniec Aizena. Strach, więc było pomyśleć, jak zachowywali się ci, którzy ulubieńcami nie byli. Banda degeneratów? Gburów? Zapewne w najlepszym przypadku.
Niestety przeczucie podpowiadało Hotarubi, że prawda jest o wiele gorsza. A więc bestie, odrobinę tylko sprytniejsze od zwierząt, co czyniło ich o wiele bardziej niebezpiecznymi. Jakże doskonała perspektywa na przyszłość. Można było zapomnieć o wspólnym pleceniu wianków na łące i śpiewaniu harcerskich piosenek przy ognisku.
Owe nieprzychylne przypuszczenia potwierdziły się szybciej, niż można było przypuszczać. Ledwo Hotarubi znalazła się w Las Noches, stała się naocznym świadkiem "kłótni" dwóch niewątpliwie potężnych osobników. Kątem oka widziała jak Cifer kręci głową z dezaprobatą i poczuła, że chociaż w nim będzie miała jakieś... jakieś... oparcie w trudnych chwilach. Ale i w tym przypadku nie liczyła na zbyt wiele.
Oboje szli szerokim, białym korytarzem. Bardzo, bardzo długim. Hotarubi miała wrażenie, że maszerują już od kilka godzin, ale to złudne wrażenie mogło być spowodowane monotonnym widokiem, który nie zmieniał się nawet odrobinę, a droga wiła się niczym labirynt.
Wreszcie dotarli do ogromnym drzwi. Cifer pchnął ich oba skrzydła i gestem ręki wskazał, by wejść do środka. Tam zaś czekał już Aizen.
-Usiądź proszę – powiedział, uśmiechając się nonszalancko, ale nie podniósł się z miejsca. – Może napijesz się herbaty?
-Nie, dziękuję. Nie przyszłam tu dla herbaty.
-Nie mów tak. Trzeba pozwolić sobie na odrobię luksusu i porozmawiać.
-Porozmawiać już prędzej – zaśmiała się Hotarubi. – Wreszcie tu jestem. Rozumiem, że masz dla mnie jakieś zadanie?
-Nie było już potrzeby byś tam tkwiła. Mam wszystko, czego potrzebowałem – padło w odpowiedzi – Zresztą mam też innych informatorów.
-Nie wątpię. Aczkolwiek nigdy żadnego nie poznałam.
-Na razie rozgość się, poznaj tutejszych mieszkańców. Wezwę cię jeśli będę miał dla ciebie zadanie.
-A jaki jest plan na najbliższą przyszłość?
-Na razie...
-Oh! Znam ten uśmiech – mruknęła Hotarubi i również wyszczerzyła zęby. – Czyżbyśmy mogli się zabawić? – spytała. – Długo na to czekałam.
-Bez obaw, będziesz mogła zająć się tym czym chciałaś. Ale nie pójdziesz sama. Weźmiesz ze sobą, któregoś z członków espady.
-Tak szybko?
-To dopiero początek. A jego obecność na pewno nie zaszkodzi.
-To prawda. Chyba mam już nawet pomysł, jak to wykorzystać.
-Hotarubi, moja droga! – Ktoś z rozmachem otworzył drzwi. – Stęskniłem się za moją małą panią oficer.
-Już nie oficer. Teraz jestem przecież porucznikiem.
-No tak, tak... Racja.
-Ja również się stęskniłam, kapitanie Ichimaru.
-Chodź, no... Oprowadzę cię. Porozmawiamy. Opowiesz mi jak sobie radzi Kira, Kazuma i malutka Setsuko...
Hotarubi niechętnie skinęła głową, darzyła swojego dawnego przełożonego ogromną sympatią i nie potrafiła mu odmówić. Skłoniła się lekko w stronę Aizena na pożegnanie i podążyła za dawnym kapitanem trzeciego oddziału.
-O czym powinnam opowiedzieć najpierw? – spytała, gdy tylko wyszli.
-Wszystko. Absolutnie wszystko – stwierdził Gin. – Słyszałem, że Kira jest teraz kapitanem piątego oddziału.
-Tak... Wygląda na to, że świetnie sobie radzi i dobrze dogaduje się z Hinamori. Odwiedził nas niedawno, gdy było nieco mniej pracy. Przyniósł nawet słynne rogaliki.
-A Kazuma?
-Kazuma również świetnie sobie radzi. Skaranie boskie ma z tą Setsuko... Ale oddział bardzo dobrze funkcjonuje nawet podczas mojej nieobecności.
-Setsuko... Nasza mała Setsuko. Dalej interesuje ją hazard?
-Tak. Nic się nie zmieniło – zaśmiała się Hotarubi i westchnęła, czując nostalgię na myśl o starym życiu. – Nie masz pojęcia, kapitanie, co wyrabiała ostatnimi czasy.
-Cóż takiego?
-Miesiąc temu omal nie spaliła budynku szóstego oddziału wraz z ludźmi, gdy kłóciła się o coś z Byakuyą w jego gabinecie.
-Haha... Setsuko zawsze miała dość... Ognisty temperament.
-To nie koniec. Na Prima Aprilis zamieniła mu wszystkie długopisy na takie, co strzelają wodą w piszącego... Wtedy to myślałam, że dla odmiany Byakuya rozniesie biuro. Tylko, że nasze...
-Mi też zrobiła kiedyś taki numer – zamyślił się Gin. – Odkąd pamiętam, była z niej mała psotnica.
-Nie wspominając o tym, że zastawiła wodną pułapkę na Kazumę. Tylko, że to JA w nią wpadłam! – Hotarubi na samo wspomnienie robiła się wściekła. – A wszystko po to, żeby wygrać zakład z Matsumoto i dostać srebrną wejściówkę do kasyna w sąsiednim mieście.
-Rozumiem twój gniew, ale nigdy nie można było odmówić Setsuko rzetelności. Do pracy przykładała się bardziej, niż ktokolwiek inny.
-Oczywiście. Wykorzystywała do tego swoje znajomości w podziemnym świecie. Gdy ostatnio dostała misję, by odnaleźć jakiegoś człowieka, poprosiła o informacje swojego przyjaciela, który był szefem jednego z gangów w Karakurze. A papiery, które jej dostarczył dołączyła do raportu...
-Teraz pewnie będzie się o ciebie martwić.
-Zadbałam już o to. Nie będzie miała czasu – mruknęła Hotarubi i uśmiechnęła się złowieszczo, na co Gin zmrużył podejrzliwie oczy. – Chociaż to tylko środek tymczasowy.
-Chyba nie...
-Nie. Nie byłam w stanie idealnie podrobić jej pisma, a nie miałam wiele czasu. Prędzej czy później oddział 12 się zorientuje – oznajmiła – Kazuma już o to zadba.
-Nie zamierzasz jej odpuścić?
-Odpuścić? Czekałam na to tyle lat... Zamierzam zamienić jej życie w piekło. Odebrałam jej już przyjaciółkę, za którą mnie uważała. Teraz odbiorę jej przyjaciela i kapitana.
-Upiornie – skwitował Gin. – Nie żeby to miało znaczenie, skoro większość shinigami zginie, gdy dojdzie do walki. Ale naprawdę musisz posuwać się tak daleko?
-Czekałam na to niemal od zawsze.
-Co ona ci właściwie zrobiła?
Hotarubi wzruszyła ramionami, wyraźnie nie chcąc zagłębiać się bardziej w ten temat. I tak powiedziała już dużo za dużo. Nikt jednak nie mógł jej przeszkodzić. Dlatego nie czuła się zagrożona wyjawiając swój plan. Z resztą szczegóły wciąż tkwiły tylko w jej głowie.
-Ah właśnie. Zapomniałabym spytać – stropiła się. – Czy są jakieś dokumenty dotyczące espady?
-Tak. Oczywiście.
-Czy mogłabym na nie spojrzeć? Chciałabym wiedzieć z... czym mam do czynienia.
-Dobrze. Przyniosę ci je później.
-Nie trzeba. Sama mogę po nie pójść.
-Obawiam się jednak, że nie odnajdziesz drogi. Przez jakiś czas powinnaś być ostrożna. Ten budynek to istny labirynt.
Hotarubi z grubsza zapoznała się z informacjami na temat espady. Zdolności, parametry itp. To dawało jej jakiś obraz ich przydatności w walce, ale ważniejsze było... Jacy są członkowie espady? Od tego zależało najwięcej, a tego dokumenty niestety nie uwzględniały. Zamierzała przekonać się osobiście i rozeznać w sytuacji. W zależności od wyciągniętych wniosków, musiała jeszcze ich przekonać do siebie.
Nie czuła specjalnej potrzeby uzyskania akceptacji ze strony arrancarów, ale dla dobra współpracy wiedziała, że jest to konieczne. Musiała zdobyć u nich szacunek, chociaż nie zgadzała się do końca z Aizenem, że podstawą relacji musi być strach. Ta idea niosła za sobą ryzyko, brak zaufania i chaos, co było widać. I tak musiała przyznać, że cały ten cyrk funkcjonował całkiem nieźle, mimo tego, że jego członków łączyła jedynie praca dla Aizena. Potrzeba było czegoś jeszcze. Minimalnej współpracy.
Jednak idea społeczności takiej jak w Soul Society również nie była zachęcająca. Ze skrajności w skrajność lepiej nie wpadać. Zdrada jej oraz Aizena doskonale pokazywała, że świat shiningami również daleki był od ideału. Trzeba to bardziej wypośrodkować. Przecież nawet bestiom na czymś zależeć musiało. Gdyby przedstawić im korzyści ze współpracy, zdobyć szacunek, budzić respekt, a zarazem posiadać ich zaufanie, stworzyłoby się fasady nie do zburzenia. Taki cel właśnie miała Hotarubi. Jednak wolała wstrzymać się z zaproponowaniem tego pomysłu Aizenowi, dopóki nie rozezna się lepiej w sytuacji i nie wybada gruntu.
-Tylko od kogo by tu zacząć? - wymamrotała.
Najsensowniej było zacząć od najsilniejszego, ale to nie zawsze działało. Poznawanie najsłabszych było jeszcze bardziej bezsensowne. Gdyby wszystko poszło po jej myśli, nie musiałaby sobie zawracać głowy każdym po kolei. A zatem od środka? Tak... Niby przypadkiem. Najbardziej widział jej się 4, ale miała już tą niechybną przyjemność go poznać. Oddany piesek Aizena nie stanowił problemu. Wręcz przeciwnie, nadal stanowił doskonałą pomoc. W takim razie... piąty espada był chyba w sam raz. Zgodnie z opisem, widziała go, gdy Cifer prowadził ją do Aizena.
-Ten łyżko-głowy dryblas się nada - stwierdziła radośnie.
Wysoki czarnowłosy mężczyzna ostrzył właśnie swój oręż, siedząc na kamieniu gdzieś na środku pustyni. Wszystko wskazywało na to, że to piąty espada, jednak Hotarubi nie mogła zlokalizować na nim tatuażu.
-Nnoitra Gilga – wyszeptała i uśmiechnęła się mimowolnie.
Nagle wysoki arrancar podniósł się z miejsca i rozejrzał dokoła. Swoją broń zarzucił na ramię i przykucnął. Włożył palec w piasek i syknął:
-Wyłaź – Wystawił na wierzch swój długi jęzor, na którym widniała wytatuowana piątka. – Wiem, że tu jesteś – Hotarubi nie miała już wątpliwości, że mówił do niej.
Chociaż nie powinno się to zdarzyć. Bardzo dobrze potrafiła blokować swoją energię, w dodatku znajdowała się dość daleko, a jednak ten jednooki palant bez problemu wykrył jej obecność. Wyszła, więc z ukrycia.
Nnoitra zmrużył oczy i zaśmiał się.
-Kobieta? W dodatku shinigami? Czego chcesz?
-Przybyłam do Hecuo Mondo na polecenie Aizena – oznajmiła spokojnie, lecz zamarła, gdy jej rozmówca zniknął z pola widzenia. Zanim zdążyła się zorientować, stał już za nią, pochylając się nad nią i dysząc do ucha. Jednak ona się nie ruszyła, nie okazała strachu. Mówiła dalej - Wygląda na to, że będziemy razem współpracować, więc chciałam poznać espadę.
-I najpierw przyszłaś do mnie?
-Wydawałeś się najciekawszy z całej tej bandy.
-Wiesz, że mógłbym cię zabić w każdej chwili?
-Ale tego nie robisz.
-Szkoda mi czasu na słabeuszy – stwierdził dumnie Nnoitra. – Co mi da, że pokonam takiego karalucha, skoro i tak nikt nie uzna mojej siły. Walczę tylko z tymi naprawdę silnymi.
-A co, jeśli powiem ci, że jestem silna?
-Nie chrzań – prychnął.
-Nie chcesz się przekonać, dlaczego Aizen mnie tu wezwał? A może się boisz, że jednak nie wygrasz?
-Zamknij pysk.
-Zmuś mnie – powiedziała cicho Hotarubi i w ostatniej chwili uniknęła ostrza. W innym przypadku straciłaby głowę dla piątego espady. Niestety dosłownie. – Ty, ja. Sama broń. Bez uwalniania formy – powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Uchyliła się przed kolejnym ciosem i skoczyła do góry. Wylądowała w sam raz na ogromnej broni arrancara. Próbował ją strzepnąć, wymachując ostrzem na wszystkie strony, ale bez skutku. Odpalił cero. – Tak się bawimy? – Skoczyła raz jeszcze i tym razem odbiła się od jego głowy. – Droga wiązania numer 4 – mruknęła, jednak zanim zaklęcie zadziałało, Nnoitra zdążył chwycić ją za nogę. Teraz wisiała z głową na wysokości jego oczu. Nie czekała, aż oberwie, tylko wykręciła się tak, że zdołała kopnąć go w bok głowy i razem runęli na piach.
Wszystkiemu towarzyszyła muzyka
Followers
Rumors
I w ten oto sposób zakończyła się historia Behind Last Crossroad. Niemniej, zapraszam na moje pozostałe blogi, które można znaleźć w zakładce Other Dimensions. A najprawdopodobniej w kwietniu odbędzie się premiera drugiej części BLC pod tytułem Daughter of fiery flowers :D
Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!
Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!
Woahahahah!!!! Nie jestem pewna czy jeszcze lubie Hotarubi, nie jestem!! Ale akcje z piaty odwaliła godną pozazdroszczenia! Wgl Piątego gnoja też nie lubię. Dzizys, co jest ze mną nie tak ostatnio, nikogo nie lubię! No ale błagam, widziałaś, jaką jego cholerrrne zanpakuto zostawiło Grrrrimmy'emu blizne?! Nie wybaczymy mu tego, neverrr!
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że wyszedł Ci idealny, narwany wulgar jeden, wiesz ze moglbym zabic, zamknij pysk... <5 Bardzo. Zero hamulców, możemy się spodziewać wszystkiego.
Ulquiorra! Jego dla odmiany lubimy :D I nie, nie mam pojecia, czemu piszę w liczbie mnogiej, widocznie juz całkiem mi bije na dekiel.
Węszę teraz Grimmjowa, ale mam nadzieję, że na niego Hotaru się nie rzuci mi go bić -.- Bo mówie, ja zazdrosne jestem bydle, przyjdę i będę fanfickować fanfick, byle swoje trzy grosze wcisnać :D
Ależ to arrrancarrrrowy rrrozdział! <3 Espadowy! Minusem jest tylko ten fagas Aizen i jego zasrane herbatki :D Co on se tam parzył to ja nie wiem, ale nie tknęłabym świnstwa, madra Hotaru! ;F
Ale faken!!!!!! O, wiem kogo jeszcze lubię! Setsu! Bardzo sie zaprzyjazniłysmy, maja z Ikari takie podobnefirrrmowe usmiechy! I dlatego jestesmy cięci na Hotaru! Bo co ona chce od niej teraz jej krzywdy robic i jak mogla zdrajczyni wgl zrywac przyjacioleczke!
Mwaaaa. Kiedy next, kiedy next??? Coraz ciezej bedzie czekac, coraz ciezej!
Też nie lubię łyżki, ale doskonale pasuje on do preferencji Hotarubi :)
UsuńJa za Ulqiem przepadam tak średnio...
Za to Lubię Grimcia i Koyote i nawet Szayela, tylko u Ciebie był gnidowaty jakiś.
Teoretycznie, co tydzień, ale jak nadążysz to ja mam już kację do 40 rozpisaną moge przez jakiś czas publikować codziennie :P
chalange accept!! <3
Usuńa bo ja mam Szayela za pojeba i gnide, ale na swoj sposob go lubie ;D
Jesteś pewna? Przez następne 30 dni od jutra mogę dodawać codziennie :P
Usuń:D:D:D
Usuńna pewno nie dam rade codziennie byc na kompie przez miesiac, bo co chwile mnie nie ma w domu, ale sprobujmy ;D zawsze jak przeczytam, dam znac komentem :D
Nie, no żartowałam nie będę publikować codziennie, mogę ewentualnie ciut częściej, co się nie będziesz nudzić. Dajmy na to, co 4 dni, a nie co 7, bo w tym tempie za chwilę utknęłabym nie mając, co publikować.
Usuńczy co 4 dni wypada dzisiaj? wydaje mi sie ze tak.
Usuń:D
Jak dzisiaj, skoro dziś zaraz o północy publikowałam ostatni?! Co z tą pokrętną matematyką. Dziś akurat lipa, bo zaraz wychodzę.
Usuńmowie Ci, ze juz minely 4 dni, kobieto, nie denerwuj mnie i dawaj 13!! tam jest grimmjow w 13 mowilas, dawaaaj :D
UsuńTylko 13 rozdział to jedyny jeszcze nie napisany, bo w sensie pierwotny przepadł, ale wróciłam już do domu i mogę go spróbować napisać, zadowolona, bestio? Będzie jeszcze przed północą. A jak będziesz chciała to właściwie wpadłam na dobry pomysł przez ten Twój pomysł Wilczego ghoula i chyba znalazło by się dla takiego miejsce w dalszej akcji ;) jak chcesz.
Usuń"jak chcesz"? "JAK CHCESZ"?!
Usuńco to za kuwa pytanie :D
JASNE ZE CHCEsz :D:D:D:D omgomg, czyli znowu sie jaram. w takim tempie nie przetrwam tego lata.
mwaaaa, wygladam wiec 13 ^^ wilczy terrorist!jestem dumna z siebie i swojego stalkingu <W :D
Dobra, ale niestety na Wilczego ghoula w akcji trochę poczekasz, bo na razie nie dam rady nigdzie wcisnąć. Rozdział 13 zrobiony już z grubsza w połowie, więc nie potrwa to długo.
Usuń