Wszystkiemu towarzyszyła muzyka

Followers

Rumors

I w ten oto sposób zakończyła się historia Behind Last Crossroad. Niemniej, zapraszam na moje pozostałe blogi, które można znaleźć w zakładce Other Dimensions. A najprawdopodobniej w kwietniu odbędzie się premiera drugiej części BLC pod tytułem Daughter of fiery flowers :D


Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Ranking popularności bohaterów BLC

niedziela, 21 czerwca 2015

18 ~ Family.

Tego wieczoru zostałam zaproszona do posiadłości Kurogane. Matka Kazumy wysłała po mnie, twierdząc, że chce mnie zobaczyć zanim udam się na tak długą misję. Nie miałam powodu, by odmówić. Gdy się zjawiłam, przywitała mnie z uśmiechem i zabrała do salonu. Zostałam poczęstowana herbatą z jaśminem i szarlotką.
-Kazuma za chwilę przyjdzie - oznajmiła. - Ale teraz mamy chwilę, żeby porozmawiać, tylko my dwie.
-Czy jest to coś konkretnego? Mam wrażenie, że był jakiś powód, dla którego tu jestem.
-Chciałam tylko prosić, byś na siebie uważała. Mój głupi syn się do tego nie przyznaje, ale bardzo się o ciebie martwi.
-Wiem. Kazuma zawsze troszczył się o mnie i Hotarubi. Obiecuję, że będę ostrożna.
-W takim razie w porządku - stwierdziła. - Ah właśnie. Słyszałam, że udało ci się zapobiec ostatniemu atakowi ze strony arrancarów.
-Nie. To było... Wszystko dzięki Kazumie - powiedziałam wreszcie. - Gdyby nie dał mi kredytu zaufania, gdyby mi nie pomógł... Gdyby mnie zawsze nie wspierał, nie opiekował się mną i nie ratował z kłopotów. Nie mam pojęcia, co by było ze mną.
-Rozumiem. Cieszy mnie bardzo jeśli masz tak dobre zdanie o moim synu. Ale ostrzegam. Potrafi być naprawdę wredny.
-Oh. Nigdy nie zauważyłam.
-Naprawdę?
-Przynajmniej, nie, żeby był wredny. Chociaż przyznaję, że ostatnio niejednokrotnie mnie już zaskoczył.
-Rozumiem... W takim razie nieważne.
-Nie, nie. Teraz mnie to zainteresowało - zaprotestowałam.
-Co cię zainteresowało? - usłyszałam głos Kazumy, który właśnie zawitał do pokoju.
-Nic...


-Powinieneś iść spać - stwierdziła stanowczo Setsuko. - Jesteś kompletnie pijany. I w dodatku bredzisz.
-Wcalhe ne...
Kazuma sam był zaskoczony, że doprowadził się do takiego stanu. Zazwyczaj ostrożnie dozował sobie wszelkie trunki. Może dlatego, że zawsze pilnował Setsuko i Hotarubi... Ale wciąż było to dziwne. Coś go dręczyło, ale sam nie był do końca pewien. Starał się zbyt wiele nie rozmyślać.
-Chodź, zaprowadzę cię - oznajmiła, pomagając mu, dźwignąć się do góry. Chwiał się mocno, więc prowadziła go powoli, krok po kroku, kurczowo obejmując w pasie. - No, idziemy. Jeśli się nie mylę to, było jakoś w lewo.
Kazuma mruczał coś pod nosem, ale nie słuchała go. Wolała nie wiedzieć, co mówi. Wątpiła z resztą, czy pijackie mamrotanie mogło mieć jakiś sens. Uśmiechnęła się pod nosem. Nie sądziła, że przed swoim wyjazdem zobaczy coś takiego. Jej kapitan, całkowicie bezbronny. Aż korciło trochę sobie z niego zażartować. Właściwie, nie sądziła, że kiedykolwiek coś takiego ujrzy. A jednak cuda się zdarzały.
-O, widzę, że wszystko już gotowe - stwierdziła radośnie Setsuko i pozwoliła mu się położyć. - No, a teraz grzecznie śpij. - Nie zdążyła się nawet odwrócić, gdy coś pociągnęło ją w dół, a ręce Kazumy oplotły się wokół jej talii.
Kazuma wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu i przewrócił się tak, że teraz Setsuko leżała pod nim.
-Co ty wyprawiasz? - spytała, nie do końca rozumiejąc co się dzieje. - Nie wygłupiaj się i idź spać.
-Cicho - skwitował, po czym pocałował ją w szyję kilka razy. Kolejne były usta. Długi, słodki pocałunek. - Hmm...
-Kazuma? - jęknęła Setsuko. - Hej... Kazuma... To nie jest śmieszne.
Gdy ich usta po raz kolejny się połączyły, a ich oddechy wyrównały, żadne z nich się nie odezwało. Dłuższą chwilę patrzyli sobie prosto w oczy. Setsuko nie była już skłonna myśleć. Była zbyt oszołomiona. Przez chwilę jeszcze próbowała się wyrywać, lecz spojrzenie Kazumy paraliżowało ją skutecznie. Jej serce biło szybko jak nigdy dotąd. Ale jedyne, co mogła wtedy zrobić to patrzeć w jego oczy. Tonęła w nich, gubiła się w ich otchłani. Jej szyję i dekolt zalała kolejna fala pocałunków. Starała się tylko, by nie wydać żadnego odgłosu. Nie zniosłaby tego, gdyby ktoś ich nakrył.
-To nie jest zabawne, kiedy jesteś tak cicho - warknął Kazuma, podwijając bluzkę dziewczyny. - Nigdy nie robisz tego, co bym chciał - stwierdził z żalem i przejechał językiem po jej brzuchu, aż dosięgnął piersi.
-Przestań... Proszę, Kazuma...
-Nie idź nigdzie - usłyszała w odpowiedzi i zamarła. Nie, przecież nie mógł tego mówić do niej. Ten słodki głos, tak pełny cierpienia nie był przeznaczony dla niej. Te słowa  skierowane były do Hotarubi. Setsuko przygryzła wargę. Jej kapitan był kompletnie pijany i widocznie nieświadomy, kto przed nim leży. Myślał o Aizawie. Każdego dnia, do tego stopnia... Tęsknił z nią. - Nie odchodź - wyszeptał jej do ucha i przez chwilę zdawało jej się, że jednak mówi do Setsuko. Jednak ona nie odchodziła, nie zamierzała go zostawić. Wybierała się jedynie na misję. To jej przyjaciółka odeszła, zostawiając pustkę w ich sercach. Setsuko, wiedząc, że żadne z tych słów nie jest przeznaczone dla niej, chciała uciec i płakać gdzieś w ciemności. Chciała odepchnąć Kazumę i zniknąć. Nie potrafiła go jednak zostawić. Nie mogła tego zrobić, widząc go w takim stanie. Chciała go przytulić, uspokoić i pozwolić mu chociaż na chwilę, by zapomniał swoich troskach. Właśnie dlatego nie ruszyła się. Przygryzała wargę, próbując powstrzymać łzy napływające jej do oczu. Objęła Kazumę delikatnie i zamknęła oczy. Nie broniła się i nie protestowała. Nawet ona nie potrafiła być tak okrutna i odebrać mu ten piękny sen, w którym chociaż przez chwilę znowu mógł dotknąć ukochaną. Pozwoliła by to złudzenie trwało jeszcze chwile dłużej i modliła się tylko, by się nie zorientował. Wzdychała cicho, gdy jego palce pieściły jej ciało. - Kocham cię, kocham cię. - Te piękne słowa również nie były przeznaczone dla niej, chociaż szeptane do jej ucha raz za razem gonione przez kolejne pocałunki. Ta myśl uderzała boleśnie, powodując kłucie w sercu - Nie przestanę, jeśli nie zaprotestujesz - usłyszała i odparła:
-Nie, nie zaprotestuje.
Przez chwilę zapanowała cisza, Setsuko otworzyła oczy, ale wtedy poczuła, że dłonie Kazumy schodzą coraz niżej i wsuwają się pod materiał spódniczki. Bała się, czuła zagubiona i smutna, ale nie potrafiła tego przerwać.
-Złap się tutaj - powiedział Kazuma, prowadząc jej ręce. Złapała się kurczowo silnych ramion i pozwoliła mu robić, co zechciał.


Następnego dnia, przyszłam do pracy nieco spóźniona. Zapomniałam nastawić budzić... Ale to tylko kilka minut. Usprawiedliwiały mnie przygotowania do długoterminowej misji. Z uśmiechem weszłam do gabinetu i usiadłam za biurkiem, niegdyś należącym do mojej przyjaciółki. Chciałam wykonać jak największą część pracy, nim Urahara do mnie zadzwoni.
-Setsuko? - głos Kazumy wyrwał mnie z zamyślenia. - Wszystko w porządku? - spytał podejrzliwie. - Milczysz odkąd przyszłaś.
-A bo to pierwszy raz, jak milczę?
-Nie, ale... Na pewno wszystko w porządku?
-Czemu pytasz? - zdziwiłam się. - Co miało by być nie " w porządku"?
-Nie, nic...
-A z tobą wszystko gra? Wczoraj chyba sporo wypiłeś.
-No właśnie. W związku z wczorajszym dniem... Przepraszam, zazwyczaj tyle nie piję - zaczął Kazuma i zawahał się. - Ale... Muszę spytać?
-No?
-Czy ty... Czy my...?
-Kac straszliwa rzecz, co? - ponownie wybuchnęłam śmiechem. - Żeby ci słów zabrakło. Zabawne. Może zrobić ci herbaty?
-Jakby to... Miałem... dziwny sen? - wyjaśnił. - Śniło mi się, że odprowadziłaś mnie do pokoju i...
-O czym ty mówisz? - mruknęłam. - Nigdzie cię nie odprowadzałam. Chciałam cię nawet spytać, czy długo jeszcze piłeś po tym, jak wyszłam.
-Naprawdę? Ah, wyszłaś...
-Dlaczego miałabym kłamać?- spytałam, przechylając głowę na bok.
-Bo wydawało mi się, że zrobiłem coś bardzo... Bardzo głupiego - padło w odpowiedzi i kapitan przetarł twarz dłonią. - Naprawdę, nic się nie stało?
-A co? Czyżbym ci się śniła?
-A żebyś wiedziała.
-Ohho... A cóż ci się śniło? Oh, czerwienisz się. No wiesz co? - mruknęłam, oblizując usta. - Kapitan nie powinien śnić o swojej podwładnej w nieodpowiednich sytuacjach. Więc?
-Śniło mi się, że poszłaś ze mną... Zrobiłaś striptiz, ale potem okazałaś się być wiewiórką, na koniec wyrosły ci skrzydła i odleciałaś ze stadem bocianów.
-Co? Ty... Ćpałeś coś wczoraj?! - krzyknęłam, podnosząc się z miejsca. - Dzwoń do dilera i zamawiaj tego więcej! Niezły towar! Całe seireitei zwalimy z nóg tym!
-Nie, po prostu jesteś tak szalona, że ten sen doskonale to oddaje...
-Dupek - syknęłam.
-Tak...
-Ah, właśnie... Zanim pójdę. Chciałam z tobą jeszcze porozmawiać.
-O czym?
-Nie, porozmawiać to złe określenie. Chciałam coś raczej powiedzieć.
-No?
-Ostatnimi czasy powiedziałam wiele różnych rzeczy. Nie były może najmilsze...
-Tak jakby to był pierwszy raz.
-I nie zamierzam przepraszać. Nadal uważam, że miałam rację. Jesteśmy sobie obcy.
-Szczerze mówiąc, muszę przyznać ci rację.
-Zapomniałam jednak... Podziękować za ratunek tamtej nocy i za zaufanie podczas ataku na system w 12 oddziale.
-To nic takiego. To mój obowiązek jako kapitana.
-Ale i tak dziękuję.
-Nie ma za co.
-Miałam też zamiar powiedzieć, że... Nie znamy się, to fakt. Ostatnie wydarzenia mi to uświadomiły. Ale także to... Że... Chcę uważać cię za przyjaciela i móc ci ufać. Pokazałeś mi ostatnio twarz, której nie znam. Inną stronę siebie, która jest mi obca i to mnie przeraziło. Nie wiem też, jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć. Ale nie chcę żeby tak było. Zostańmy przyjaciółmi raz jeszcze. Wiem to głupie, że akurat ja ci to mówię... Teraz nie będzie mnie przez jakiś czas, więc przemyśl to. To twoja jedyna taka szansa.
-Tak. To doprawdy zabawne, że akurat ty mi to mówisz, ale zgoda, przemyślę to.
-To dobrze.
-Właściwie, jestem zaskoczony, że powiedziałaś coś takiego. Sądziłem, że po wszystkim co się wydarzyło, powiesz, że nie potrzebujesz przyjaciół. Że tylko zawadzają.
-Bo masz rację. Nie potrzebuję.
-Więc dlaczego? - Wzruszyłam ramionami. Nie potrafiłam powiedzieć, "bo chcę".
-Muszę iść. Dostałam właśnie cynk od Kisuke ze moje zamówienie już czeka - rzuciłam na odchodne. - Do zobaczenia.

Gdy dotarłam na szczyt góry, stanęłam przed ogromnymi drzwiami, czegoś, co przypominało zamczysko.
-Halo?! - odezwałam się, rozglądając dokoła. - Czy jest dowódca Koumui?! Przyszłam się z nim spotkać! Uprzedziłam o swojej wizycie w liście - dodałam, oczekując na odpowiedź.
W budynku zapanowało na tyle duże zamieszanie, że odgłosy rozmowy mogłam usłyszeć aż na zewnątrz. Stałam jakby nigdy nic, przysłuchując się krzykom.
-Ktoś przyszedł!
-Faktycznie!
-Nikt nie ma prawa się tu zbliżać!
-Co się stało?
-Leenale! Jakaś dziewczyna przyszła i chce rozmawiać z twoim bratem!
-Z bratem?
-Tak w ogóle, gdzie szef?
-O co chodzi?
-Ktoś do ciebie, bracie. 
-Jakaś ślicznotka. Wiesz coś?
-Nie. Niech strażnik ją prześwietli.
Nagle ogromna kamienna twarz, którą dotychczas uważałam za ozdobę, poruszyła się. Łypnęła na mnie podejrzliwie i wybałuszyła oczy. Oślepiło mnie jasne światło, gdy usłyszałam niezrozumiany bełkot.
-Czyżby jakiś rodzaj zabezpieczenia? - zdziwiłam się. - Witam - powiedziałam z uśmiechem.
-Czysto - padło w odpowiedzi. – To nie akuma.
-Co? To niemożliwe!
W budynku znów zapanował chaos, a ja westchnęłam cicho. Zapowiadało się, że to będzie bardzo długi dzień.
-To chyba dobrze.
-Strażnik zawsze się myli. Allena także wziął za akumę, a jej nie.
-To prawda.
-To znaczy... Że...? 
-Tym razem to JEST akuma!
Czułam, że nie prędko zostanę wpuszczona do środka, lecz starałam się zachować spokój.  Właściwie, świetnie się bawiłam. Wszystko, co tam widziałam było dla mnie nowe, a więc bardzo interesujące. Co zabawne natomiast, nie przypuszczałam że w zakonie pełnym  ludzi panuje większy bajzel organizacyjny, niż u nas. Gdy rozmawiałam z Allenem na temat zakonu, cały czas się uśmiechał. Wtedy sądziłam, że to dobry znak, ale może ten uśmiech miał zamaskować prawdę...?
-Coś się stanie jeśli wejdę do środka? - spytałam kamiennej statuy, ale nie odezwała się. - No to idę.
Wskoczyłam na najbliższy parapet, a stamtąd wdrapałam się wyżej, aż do otwartego okna i przecisnęłam się do środka. Co prawda przejście było wąskie i musiałam się nieźle nagimnastykować, ale w efekcie wturlałam się do środka.
-Dzień dobry - powiedziałam wesoło, patrząc na grupkę ludzi zaaferowanych moim zniknięciem. Najwidoczniej obserwowali mnie dzięki jakimś kamerom. Nie zauważyli nawet kiedy się zjawiłam. – Halo? – powtórzyłam, a oni odwrócili się w moją stronę i zamarli.
-Weszła tu!
-Akuma wdarła się do budynku!
-Nie, nie - jęknęłam - Moment. Nie jestem akumą... Jestem znajomą Allena Walkera, przyszłam na zapowiedziane spotkanie z szefem.
-Akuma zna Allena!
-Wołajcie Kandę!
-Przecież mówię, że...
Krzykom nie było końca i wszystko wskazywało na to, że nie będą mnie słuchać. Zmarszczyłam brwi, czekając. Byłam ciekawa kim jest „Kanda” i co się wydarzy. W mgnieniu oka zjawił się czarnowłosy chłopak z kataną w ręku. Spojrzał na tłum, a potem na mnie i robiąc groźną minę, podszedł bliżej. Był bardzo szybki i silny. Zaskoczył mnie atakiem, którego w ostatniej chwili uniknęłam. Kolejne ciosy udało mi się już sparować, ale daję słowo, nie przypuszczałam, że człowiek może walczyć na takim poziomie.
Był jednak o 100 lat za młody by równać się z shinigami. Straciłabym swoją dumę oficera, gdybym przegrała. Prześlizgnęłam się po ziemi i spróbowałam wyrwać mu broń z ręki. Przeciwnik udaremnił mi to, wyprowadzając kolejne cięcie, a potem jeszcze jedno.
Mogłam użyć, któregoś z bakudou, lecz obawiałam się, że zabawa skończy się zbyt szybko. Nie mogłam też zranić młodego egzorcysty. Wtedy na pewno nie doszlibyśmy do porozumienia. Toteż zostałam przy robieniu uników.
Schowałam swoją katanę i z uśmiechem na ustach, uskakiwałam na boki, kręciłam się i robiłam piruety obserwując coraz większą irytację na twarzy Kandy.
-Nie jestem żadną akumą - oznajmiłam. - Jestem znajomą Allena Walkera... Jest tutaj egzorcystą, prawda? – spytałam. – Powinien przyjść tutaj list z informacją o moim przyjeździe.
-Znajoma kiełka fasoli? Tch!
-Czekaj, Kanda! Chyba faktycznie dostałem jakiś list - odezwał się młody mężczyzna w berecie i okularach, który wysunął się na przód grupy. - Jesteś Tomori Setsuko?
-Tak. To ja. Możemy porozmawiać w cztery oczy?
-Czy ta katana to...?  - Skinęłam niepewnie głową. - W takim razie zapraszam do mojego gabinetu.
-Nie zabierzesz jej do Hev, bracie?
-Najpierw musimy porozmawiać. Jestem Koumui Lee, szef sekcji naukowej oraz kierownik jednostki europejskiej - przedstawił się mężczyzna w berecie. - Zapraszam.
Spojrzałam na niego z dozą niepewności, lecz ruszyłam we wskazanym kierunku. Drzwi zamknęły się za nami. W pokoju panował bajzel, wszędzie porozrzucane były dokumenty. Koumui odgarniał je nogą, torując drogę do biurka. Usiadł za nim i wskazał mi miejsce na przeciw. Z uśmiechem klapnęłam sobie  w miękkim fotelu.
-Zanim zacznę, chciałabym poprosić, żeby ta rozmowa została między nami, zgoda? - spytałam z powagą, a uśmiech zniknął z mojej twarzy. Mój rozmówca zmarszczył brwi i skinął głową. - Nazywam się Tomori Setsuko i jestem oficerem oddziału 3, gotei 13, shinigami w skrócie. Dokładnie tak jak wspomniałam w moim liście. Wszystkie informacje, które tam podałam są jak najbardziej prawdziwe. Przybywam tutaj z propozycją współpracy.
-Byłem pewien, że to jakiś żart.
-Ależ skąd. Propozycja współpracy jest jak najbardziej prawdziwa. W mojej torbie znajduje się teczka z dokumentami, które obiecałam panu w liście.  Nie wątpię, że ciężko pogodzić się z istnieniem świata, o którym nie miało się pojęcia.  Zapewniam jednak, że po zapoznaniu się z informacjami z teczki wszystko zacznie nabierać sensu.
-Rozumiem.
-Czy w takim razie zgadza się pan na współpracę? Myślę, że dla obu stron będzie ona korzystna.
-Współpraca z shinigami, tak?
-Nie ukrywam, że jest to niezbyt częsta oferta z naszej strony. Dowództwo jest dość uparte, twierdząc, że nie potrzebujemy niczyjej pomocy. Niestety nie zgadzam się z tym do końca. Jeśli moja teoria się potwierdzi, mamy wspólnego wroga.
-Tak. Czytałem na temat tej teorii.
-Wciąż jest niekompletna. Cudem uzyskałam zgodę na przybycie tutaj. Wszystko to zasługa mojego... kapitana. Więc?
-To nie będzie proste. Normalnie każdy egzorcysta posiada innocence, później sprawdzamy jego poziom synchronizacji, wykuwamy broń jeśli to potrzeba lub sprawdzamy posiadaną. 
-Bez obaw, jestem dobrze przygotowana. Posiadam odpowiednie zdolności bojowe oraz ludzkie dokumenty, a nawet ciało. Jestem niemal pewna, że bez większego problemu mogę przejść tutejsze procedury, jeśli zgodzi się pan na współpracę.
-I tak chciałem, żeby Hevelaska zobaczyła twoją broń. Jestem bardzo ciekaw jej właściwości.
-Rozumiem. Czyli mogę to uznać za zgodę?
-Szczerze mówiąc, potrzebujemy każdego możliwego wsparcia w walce z Milenijnym.
-Milenijnym? Allen coś wspominał...
-Wszystko wyjaśnię.
-Właściwie, jeśli można prosić, wszelkie informacje na temat innocence, Milenijego i akum chciałabym w formie pisemnej. Jak wcześniej wspomniałam, odpowiadam przed wyższymi rangą. Dokumenty mogłabym dołączyć do raportu, a i mi ułatwi to zapoznanie się z sytuacją.
-W porządku.
-Świetnie.
-Witam w zakonie, Setsuko.
-Bardzo dziękuję, panie Koumui.
-Koumui wystarczy. Tutaj wszyscy jesteśmy rodziną.
-Rodziną, tak? – zamyśliłam się. – Brzmi ciekawie.

3 komentarze:

  1. Przeczytałam 1 cz rozdziału , za drugą zgodnie z radą zabiorę się po 2 odc ALE ALE ALE!! CO SIĘ WYDARZYLO?! czy mi się wydaje czy byly dzikie seksy na blc?! I to z KAZUMA?! ale... po tej ich pogadance potem nie jestem taka już pewna czy to naprawdę.... no ale jak nie to jak. To że setsu się wyparła a kazuma ma kaca niczego nie dowodzi. Ale uczucie niepewności mam z chęcią zajrzalabym do głowy set i ewentualnie opierdolila że CO TO ZNACZY ŻE POZWOLĘ MU NA WSZYSTO CHOCIAŻ PODEJRZEWAM ŻE MYŚLI O INNEJ PiNDZIE. No. Kazuma znowu mi podpadł! Ale szczęka mi opadła. Ale nie ciśnienie :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak mi się wydaje, że dobrze byłoby zobaczyć bohaterów przed przeczytaniem części o Black Orderze.
      Co do seksów. Nie zaprzeczam, ani nie potwierdzam. Jeśli nie wiesz to znaczy, że jest tak jak być miało.
      Swoją drogą jesteś na Kazumę strasznie cięta. Zaczynam mu sama współczuć...

      Usuń
    2. Jezu :D Feniks wpolczuje Renjiemu i Grimmowi, Ty Kazumie... Ja tak mam jak się uwezmę ;D Jak wilczy jest ciety to... tak jakby komplement :D chyba :D

      Usuń