Wszystkiemu towarzyszyła muzyka

Followers

Rumors

I w ten oto sposób zakończyła się historia Behind Last Crossroad. Niemniej, zapraszam na moje pozostałe blogi, które można znaleźć w zakładce Other Dimensions. A najprawdopodobniej w kwietniu odbędzie się premiera drugiej części BLC pod tytułem Daughter of fiery flowers :D


Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Ranking popularności bohaterów BLC

czwartek, 13 sierpnia 2015

30 ~ Important duty.

No, żebym się zarypała z rozdziałem na behind to już jest masakra. Ale pieniądze się same nie zarobią, piwo samo nie wypije i totolotek sam nie zagra. Ale jestem, żyję, publikuję, piszę dalej i oczywiście czytam. Czytam, tylko kurde w bardzo małych fragmentach.

***

Weszłam do domu i pognałam się przebrać, zanim zniszczę to piękne kimono od pani Tomiko. Dłuższą chwilę stałam przed szafą zastanawiając się, co ubrać. Nigdy nie zwracałam na to szczególnej uwagi, ale teraz wszystkie te ciuchy wydawały mi się niestosowne. Byłam przecież porucznikiem. Westchnęłam cicho i zaczęłam kolejno wyciągać ubrania z szafy. Wreszcie natknęłam się na bardziej oficjalny zestaw. Kupiony już ze 2 lata temu, ale nigdy nie miałam okazji go założyć. Czas wreszcie nadszedł. Wbiłam się w ubrania, przejrzałam w lustrze i uśmiechnęłam usatysfakcjonowana. Pięknie, seksownie i oficjalnie.
Im dłużej jednak o tym myślałam, tym bardziej zaczynałam się stresować. Byłam świadoma z jaką odpowiedzialnością wiązało się to stanowisko. Lekko drżącą dłonią poprawiłam włosy. Potem jeszcze raz i jeszcze raz, aż w końcu się wkurzyłam i z powrotem zaplotłam je w warkocz. Tak oto gotowa wyszłam z domu. Z każdym krokiem, który przybliżał mnie do oddziału 3 moje serce biło coraz szybciej. Dziwne uczucie, bo już dawno się tak nie stresowałam. Chociaż nie... Coś podobnego już się wydarzyło. Tylko, że wtedy się nie stresowałam, a zwyczajnie bałam, gdy zostałam wreszcie oczyszczona z zarzutów. Westchnęłam z irytacją na to wspomnienie. Aczkolwiek byłam pod wrażeniem ile czasu już minęło i jak wiele się do teraz wydarzyło.
Wreszcie przekroczyłam próg naszego oddziału. Zostałam przywitana oklaskami i radosnymi okrzykami. Czułam się trochę zakłopotana, jako, że już dawno nie stałam otoczona przez cały mój oddział. Zwłaszcza, że tym razem nie byłam w centrum uwagi przez wzgląd na kolejny wyczyn czy wizytę na dywaniku u głównodowodzącego. Dostałam awans i teraz wszyscy mi gratulowali. No... Prawie wszyscy. Chinatsu wyglądała na niezadowoloną. Cóż... Nie było w tym nic dziwnego, bo gdyby nie ja, prawdopodobnie to ona dostałaby to stanowisko. Niemniej jednak gówniara miała tupet. Była ode mnie dobrych parę lat młodsza, dopiero od niedawna była w oddziale, ale już się panoszyła.
Gdy już wydostałam się z centrum zainteresowania, zbywając rozmowy rzekomymi obowiązkami, wkroczyłam do gabinetu Kazumy. Siedział za swoim biurkiem, uśmiechając się lekko. Przy okazji oblukał mnie od stóp do głów, co skwitowałam prychnięciem, po czym zajęłam miejsce przy biurku należącym niegdyś do Hotarubi. Zajrzałam kolejno do wszystkich szuflad i stwierdziłam, że przy najbliższej okazji muszę uważnie przestudiować jego zawartość i wyrzucić to, co już niepotrzebne, czyt. należące do Hotarubi. To nie tak, że nigdy tam nie siedziałam. Jednak myśląc o tym, że od teraz będę tam siadać już zawsze, czułam się dziwnie.
-Denerwujesz się? – spytał Kazuma. – Pójdę poprosić Chinatsu o herbatę.
-Ja mogę...
-Siedź. Nic się nie stanie jak od teraz zajmie się tym Chinatsu.
Kazuma wrócił w mgnieniu oka na swoje miejsce i dopiero po chwili oznajmił:
-Byakuya jest w tej chwili zajęty. Zjawi się jak tylko będzie mógł. W tym czasie możemy się zastanowić nad planem działania.
-Yhy – mruknęłam. – Tylko, że zupełnie nie wiem, jak się zabrać za to sprawdzanie...
-Ale ja mam już pomysł. Chociaż to będzie dość czasochłonne. Poprosiłem już o odpowiednie dane, więc nie będzie problemu. Chyba, że Byakuya będzie miał coś lepszego.
-No tak... Byakuya.
-Nadal się martwisz o to, co powie?
-Nie bardzo – odparłam, bawiąc się długopisem. – Po prostu zastanawiam się jak nam się będzie pracowało z oddziałem 6.
Rozległo się pukanie do drzwi i po chwili do gabinetu weszła Chinatsu. Podała mi herbatę, nawet na mnie nie patrząc. Drugą postawiła na biurku Kazumy. Nie zdążyliśmy jej nawet podziękować, bo szybko opuściła gabinet. Wzruszyłam ramionami, jakby sama do siebie. Doprawdy, dziwna dziewczyna.
Wrzuciłam do kubka kostkę cukru i zamieszałam łyżeczką. Wzięłam kilka łyków ciepłego naparu. Czułam jak rozgrzewa mnie od środka. Zaczynałam się odprężać.
-Tryjakiespln? – wybełkotałam po jakimś czasie i otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Język plątał mi się niemiłosiernie. – Toeakiespln? Nz kawa... – Usłyszałam donośny śmiech Kazumy. – Coetakeszy?! – piekliłam się. – Cozobłeś?
-Wyglądałaś na strasznie zdenerwowaną... Kazałem Chinatsu wrzucić do herbaty coś na uspokojenie. Tak się złożyło, że mamy tylko jedne na stanie. Niestety skutkiem ubocznym może być problem z artykulacją – wyjaśnił, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
-Jaogłeś... Tonesmeszne... Zlóbchośstchym...
-Nie. To nie jest śmieszne – przyznał. – To jest genialne! – Spojrzałam na niego, mrużąc oczy. – Pamiętasz mój pierwszy dzień, jak zostałem kapitanem? – Skinęłam głową, nie chcąc się już bardziej ośmieszać. – Zrobiłaś mi wtedy bardzo mocną herbatę. Dosłownie i w przenośni. Była tak gorzka, że nawet nie poczułem w niej alkoholu. Wszyscy kapitanowie dziwili się, co mi tak wesoło. W dodatku tego dnia mieliśmy zebranie z głównodowodzącym. To jest moja mała zemsta.
-Aghrm...
-Co?
-Anyhtsie...
Rozeźlona wstałam z miejsca i chwiejnym krokiem podeszłam do sofy, po czym położyłam się na niej i zamknęłam oczy. Miałam nadzieje, że efekt uboczny minie jeszcze za nim zjawi się Byakuya. Moje modły jednak nie zostały wysłuchane. Jak na złość. Nie trwało to długo, nim jego lodowatość Bakuś wkroczył do gabinetu w towarzystwie Renjiego.
-Pierwszy dzień, jako porucznik, a już śpi w pracy – skomentował na starcie.
-Wsale ne spe.
-Piłaś? Ćpałaś? Nawet nie odpowiadaj.
-Wle ne pałam any ne pylam... To pses haume...
-Kazuma, jesteś pewien, że to dobry pomysł, żeby była porucznikiem?
-Mówi prawdę. To moja wina, że jest w takim stanie – wyjaśnił Kazuma, a kapitan 6 oddziału spojrzał na niego krytycznie, potem na mnie i wyraźnie nie dowierzał. – Kazałem jej wrzucić do herbaty tabletki na uspokojenie, które mogą nieco... powodować problemy... takie... pffftt! Hahaha.
-Cofam to co powiedziałem. Jak widać jesteście na podobnym poziomie intelektualnym.
-A hy se bahus nie fy ten no... Se tu ne ten... – mruczałam pod nosem, starając się przy tym ignorować stłumiony śmiech Renjiego.
-To, co to była za pilna sprawa, że miałem tu przyjść?
-Daj spokój. Jak już byłeś w trasie, co ci szkodziło przyjść – zaśmiał się Kazuma i wskazał krzesła. – Siadajcie.
-Do rzeczy.
-Nasz oddział dostał pozwolenie od głównodowodzącego na prowadzenie projektu współpracy z ludźmi. Tyczy się to zarówno Czarnego Zakonu jak i ghouli jeśli dojdziemy z nimi do porozumienia.
-Chciałeś się pochwalić?
-Nie. Głównodowodzący zadecydował o współpracy 3 i 6 oddziału, jako, że to wy mieliście zwierzchnictwo nad sprawą ghouli. Mam już opracowany projekt, ale mimo wszystko chciałbym, żebyśmy to we czwórkę omówili, skoro nasze oddziały mają kooperować. Co więcej, jest wysokie prawdopodobieństwo, że Aizen ma wtyki, więc dla bezpieczeństwa misji, trzeba będzie sprawdzić oba oddziały.
-Rozumiem, że masz jakiś plan? – stwierdził Kuchiki.
-Za chwilę powinny tu dotrzeć dokumenty dotyczące wszystkich pracowników. Ja sprawdzę oddział 6, wy nasz. W ten sposób pójdzie szybciej. Ja ufam swoim ludziom, ale ty już nie koniecznie i w drugą stronę tak samo. Chyba, że...
-Zgoda.
-To było szybkie.
-To tylko formalność.
-Tak. Sprawa nie może wyjść poza nasze oddziały. Chciałbym też maksymalnie ograniczyć wiedzę niższych rangą.
-Myślę, że to dobry pomysł.
-Tutaj masz raport Setsuko oraz nasz projekt – oznajmił Kazuma, podając kuzynowi teczkę. – Zapoznaj się z tym. W razie zastrzeżeń możemy nad tym jeszcze popracować.
-Dużo tego. Zabieram to i wracam do swojego oddziału. Odezwę się później.
-Czyt. będę musiał tu przylecieć jeszcze raz – szepnął do mnie Renji i mrugnął okiem.
Uśmiechnęłam się lekko i westchnęłam, gdy dowódcy 6 oddziału wyszli.
-W sumie dobrze się składa. Chciałem z tobą jeszcze o czymś porozmawiać.
-O so chosi?
-Nie powinnaś tego robić.
-Rowiś sego?
-No... Pfft... – Rzuciłam Kazumie gniewne spojrzenie, gdy omal znów nie wybuchł śmiechem. – Tego wszystkiego. Cieszę się, że bierzesz swoją pracę na poważnie. Przygotowałaś sobie nawet bardziej oficjalny strój. Nawet przepisowej długości spódniczkę, chociaż ciut za długą jak na mój gust, to muszę przyznać... Nooo... Całkiem seksowny.
-Bęhemy gahać o moej gaherobie? Mohe jeszhe shytasz o holor moej belysny?
-Mogłaś być powiedzieć, to fakt.
-Shoczeniec...
-Tak całkiem poważnie, chciałem powiedzieć, że to dobrze, że przestałaś się wygłupiać i traktujesz obowiązki poważnie, ale nie powinnaś tego robić. Oczywiście, że szczera i poważna wydajesz się bardziej godna zaufania. Dla obcych, na przykład ludzi z oddziału 6. Ale twój oddział, nasz oddział, już ci ufa. Walczyli u twojego boku tysiące razy i wiedzą, że mogą powierzyć ci swoje życia. I kiedy w obliczu niechybnego starcia z Aizenem przestajesz się nagle wygłupiać, twoi podwładni zaczynają odczuwać niepokój. W efekcie w ich sercach zagnieżdża się strach. Kapitan i jego zastępca są filarami, które podtrzymują oddział, gdy wszystko inne się wali. Musisz być podporą, zachowywać się jak zawsze, ale i dbać o oddział.
-Shozumiałam. Tfu.. Z... Zro-zu-mia-łam. Bę-dę mia-ła to na u-wa-dze – wydukałam. – Wre-szcie mogę mówić!
-No widzisz. Przeżyłaś. A wracając do tematu...
-To chyba oczywiste, że czerwień, no nie? – zaśmiałam się. – A teraz skup się i powiedz mi, jak zamierzasz przeprowadzić sprawdzanie oddziału.
-Lada moment dotrą dokumenty, o które prosiłem. Dzięki nim sprawdzimy ostatnie poczynania naszego oddziału oraz 6. Przeprowadzimy też rozmowę z każdym po kolei. To powinno wystarczyć. Nie sądzę, żeby szpieg był, w którymś z oddziałów.
-Cóż... Też mi się wydaje, że szpieg jest z innego. Aizen nie usadziłby nikogo w pobliżu Hotarubi. Chociaż jest jedna osoba, która budzi moje podejrzenia.
-Kto?
-Chinatsu.
-Przesadzasz.
-Nie wiem, ale coś mi się nie podoba w tej dziewczynie.
-Zbyt otwarcie pokazuje swój brak sympatii wobec ciebie, żeby miała okazać się szpiegiem. Jest po prostu ambitna. Czyżbyś czuła się zagrożona?
-Też mi coś.
Następnego dnia kapitanowie wraz z porucznikami oddziału 3 i 6 spotkali się ponownie.
-Tak jak oczekiwałem od perfekcjonistycznego oddziału 6. Nikt nie wzbudził moich podejrzeń.
-Oczywiście – skwitował Byakuya. – W waszym oddziale również nikt mnie nie zaniepokoił.
-Czyli możemy przejść do omówienia sprawy razem z resztą. Wszyscy czekają już w sali. Chyba, że masz jakieś zastrzeżenia?
-Nie. Jak na razie zgadzam się podążać za waszym planem.
-To dobrze, bo od początku dowodzenie należało do nas.
-Kazuma... Jesteś dziś w wyjątkowo bojowym nastroju – wtrąciłam się, marszcząc brwi. – Przejdźmy już do rzeczy.
-Sama wyglądasz na podekscytowaną.
-Cóż... Wreszcie zaczyna się polowanie na czarownicę.
Weszliśmy do ogromnej sali wypełnionej po brzegi ludźmi. Dwa oddziały shinigami oczekiwały w napięciu, co się wydarzy. Wszyscy niesamowicie skupieni byli na naszej czwórce. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha, stojąc obok Kazumy, który zaczął mówić:
-Przejdę od razu do rzeczy. Za zgodą głównodowodzącego oddział 3 wraz z oddziałem 6 zajmą się pracą nad wspólnym projektem, który dodam jest ściśle tajny. Stąd ostatnie indywidualne rozmowy. Przed rozpoczęciem misji musieliśmy was sprawdzić, między innymi, żeby dobrze przydzielić zadania – oznajmił – Projekt polega na ścisłej współpracy z ludźmi oraz sprawdzeniu informacji. Mamy dowody na to, że Czarny Zakon i jego wrogowie są ściśle powiązani z Aizenem Souske i tą sprawą właśnie będziemy się zajmować. Za chwilę wyczytam 3 listy osób. Pierwsza grupa dołączy do mnie, porucznik Setsuko, kapitana Kuchiki i porucznika Abarai przy wykonaniu zadania w świecie ludzi. Pozostali w zależności od grupy dostaną zadania tutaj. Z grubsza jednak wszyscy mają się skupić na odnalezieniu jakichkolwiek informacji dotyczących pewnego kamienia. Dostaniecie informacje, które już posiadamy. Porównacie je z opisami w źródłach dostępnych w archiwach i głównej bibliotece. Wszystkie znalezione informacje będziecie kierować oficer Chinatsu, a ona następnie przekaże je porucznik Setsuko, która jest bezpośrednio odpowiedzialna za tą część misji. Trzecia grupa natomiast pod przykrywką szukania informacji będzie prowadziła poszukiwania osoby odpowiedzialnej za ostatni atak na system w oddziale 12.
Wszyscy mieli grobowe miny i chłonęli każde słowo Kazumy. Wiedziałam, że wciąż nie do końca rozumieją, co się dzieje, ale byli świadomi ogromnej wagi projektu. Kazuma przekazał listę Chinatsu, a ona wyczytała nazwiska osób należących do poszczególnych grup. Ci, którzy dołączyli do głównego składu przeszli w pobliże Renjiego. Były to 3 osoby z oddziału 6 i 3 osoby z naszego. Później mieliśmy jeszcze zabrać ze sobą wysłanników z 12.
Kazuma osobiście przekazał szczegółowe informacje grupie 3, których poinformował dokładnie o sprawie ataku na system i wytłumaczył, co jest ich zadaniem oraz, co mają zrobić. Ja natomiast miałam przybliżyć grupie 2 sprawę innocence. Stałam naprzeciw sporego tłumu, wpatrzonego prosto we mnie, składającego się z członków obu oddziałów.
-No dobrze – zaczęłam po chwili namysłu. – Zaraz przekażę wam szczegóły, które dotychczas udało mi się zdobyć na temat kamienia zwanego innocence. Macie sprawdzić każdą nawet najdrobniejszą informację, która wspomina o czymś o podobnych parametrach do tego kamienia. Wszystkie zebrane informacje macie przekazywać do oficer Chinatsu, która przynajmniej raz w tygodniu przekaże je mi. Będzie waszym bezpośrednim zwierzchnikiem w tej sprawie, więc jeśli jakaś informacja będzie wam się wydawała szczególnie ważna, konsultujcie się z nią. – Wzięłam głęboki oddech i podałam do jednego z shinigami teczkę. – To jest wasza „ściąga” na później. Oczywiście zamierzam wam wszystko objaśnić, jednak na wszelki wypadek przygotowałam wam to również w formie pisemnej, żeby ułatwić wam pracę. – Cisza. – Cześć z was zapewne wie, że przez dłuższy czas przebywałam w świecie ludzi, współpracując z Czarnym Zakonem. Bowiem tamtejsi egzorcyści posiedli zdolności przypominające poniekąd nasze, a wszystko za sprawą kamienia, który zwą Innocence. Nie mam wątpliwości, co do tego, że kamień jest powiązany ze światem dusz. Potwierdza to chociażby fakt, że istoty powiązane z Aizenem Souske próbują pozyskać dla niego innocence. Co więcej sami egzorcyści nazywają to darem od boga. W dokumentach wypisałam wam wszystkie dane, które udało mi się uzyskać oraz opis innocence. Waszym zadaniem jest odnaleźć w naszych archiwach coś, co będzie odpowiadało temu opisowi, chociaż podejrzewam, że będzie się nazywać inaczej. Jest to bardzo ważne, gdyż Aizenowi Souske zależy na tym kamieniu. Jeśli dowiemy się, czym on jest, będziemy krok bliżej zniweczenia jego planu. To nie jest łatwe, ale bardzo zadanie, które zostało powierzone wam – dodałam z powagą. – Wierzę, że jesteście w stanie się tym zająć. A teraz dupa w troki i jazda – zaśmiałam się radośnie i obserwowałam jak twarze podwładnych rozjaśniają się.
-Tak jest! – padło w odpowiedzi.

1 komentarz:

  1. Misja, widzę, idzie do przodu. Muszę przyznać Kazumie rację - jeśli oni zaczną zachowywać się inaczej niż zwykle, zapanuje chaos, a to ostatnie, czego im teraz trzeba. Ciekawe, kiedy Setsuko w końcu załapie, co chodzi po głowie Kazumie:) Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby Chinatsu wywinęła jakiś numer. Nie, żebym ją podejrzewała o jakieś konszachty z Aizenem, ale osobiste urazy też wchodzą w grę. Zobaczymy.
    Pozdrawiam
    Laurie

    OdpowiedzUsuń