***
Weszłam do domu i pognałam się przebrać, zanim zniszczę to piękne kimono od pani Tomiko. Dłuższą chwilę stałam przed szafą zastanawiając się, co ubrać. Nigdy nie zwracałam na to szczególnej uwagi, ale teraz wszystkie te ciuchy wydawały mi się niestosowne. Byłam przecież porucznikiem. Westchnęłam cicho i zaczęłam kolejno wyciągać ubrania z szafy. Wreszcie natknęłam się na bardziej oficjalny zestaw. Kupiony już ze 2 lata temu, ale nigdy nie miałam okazji go założyć. Czas wreszcie nadszedł. Wbiłam się w ubrania, przejrzałam w lustrze i uśmiechnęłam usatysfakcjonowana. Pięknie, seksownie i oficjalnie.
Im
dłużej jednak o tym myślałam, tym bardziej zaczynałam się stresować. Byłam
świadoma z jaką odpowiedzialnością wiązało się to stanowisko. Lekko drżącą
dłonią poprawiłam włosy. Potem jeszcze raz i jeszcze raz, aż w końcu się
wkurzyłam i z powrotem zaplotłam je w warkocz. Tak oto gotowa wyszłam z
domu. Z każdym krokiem, który przybliżał mnie do oddziału 3 moje serce biło
coraz szybciej. Dziwne uczucie, bo już dawno się tak nie stresowałam. Chociaż
nie... Coś podobnego już się wydarzyło. Tylko, że wtedy się nie stresowałam, a
zwyczajnie bałam, gdy zostałam wreszcie oczyszczona z zarzutów. Westchnęłam z
irytacją na to wspomnienie. Aczkolwiek byłam pod wrażeniem ile czasu już minęło i jak wiele się do teraz wydarzyło.
Wreszcie
przekroczyłam próg naszego oddziału. Zostałam przywitana oklaskami i radosnymi
okrzykami. Czułam się trochę zakłopotana, jako, że już dawno nie stałam
otoczona przez cały mój oddział. Zwłaszcza, że tym razem nie byłam w centrum
uwagi przez wzgląd na kolejny wyczyn czy wizytę na dywaniku u
głównodowodzącego. Dostałam awans i teraz wszyscy mi gratulowali. No... Prawie
wszyscy. Chinatsu wyglądała na niezadowoloną. Cóż... Nie było w tym nic
dziwnego, bo gdyby nie ja, prawdopodobnie to ona dostałaby to stanowisko. Niemniej
jednak gówniara miała tupet. Była ode mnie dobrych parę lat młodsza, dopiero od
niedawna była w oddziale, ale już się panoszyła.
Gdy
już wydostałam się z centrum zainteresowania, zbywając rozmowy rzekomymi
obowiązkami, wkroczyłam do gabinetu Kazumy. Siedział za swoim biurkiem,
uśmiechając się lekko. Przy okazji oblukał mnie od stóp do głów, co skwitowałam
prychnięciem, po czym zajęłam miejsce przy biurku należącym niegdyś do
Hotarubi. Zajrzałam kolejno do wszystkich szuflad i stwierdziłam, że przy
najbliższej okazji muszę uważnie przestudiować jego zawartość i wyrzucić to, co
już niepotrzebne, czyt. należące do Hotarubi. To nie tak, że nigdy tam nie siedziałam. Jednak myśląc o tym,
że od teraz będę tam siadać już zawsze, czułam się dziwnie.
-Denerwujesz
się? – spytał Kazuma. – Pójdę poprosić Chinatsu o herbatę.
-Ja
mogę...
-Siedź. Nic się nie stanie jak od teraz zajmie się tym Chinatsu.
Kazuma
wrócił w mgnieniu oka na swoje miejsce i dopiero po chwili oznajmił:
-Byakuya
jest w tej chwili zajęty. Zjawi się jak tylko będzie mógł. W tym czasie możemy
się zastanowić nad planem działania.
-Yhy
– mruknęłam. – Tylko, że zupełnie nie wiem, jak się zabrać za to sprawdzanie...
-Ale
ja mam już pomysł. Chociaż to będzie dość czasochłonne. Poprosiłem już o
odpowiednie dane, więc nie będzie problemu. Chyba, że Byakuya będzie miał coś
lepszego.
-No
tak... Byakuya.
-Nadal
się martwisz o to, co powie?
-Nie
bardzo – odparłam, bawiąc się długopisem. – Po prostu zastanawiam się jak nam
się będzie pracowało z oddziałem 6.
Rozległo
się pukanie do drzwi i po chwili do gabinetu weszła Chinatsu. Podała mi herbatę, nawet na mnie nie patrząc. Drugą postawiła na biurku Kazumy. Nie zdążyliśmy jej nawet
podziękować, bo szybko opuściła gabinet. Wzruszyłam ramionami, jakby sama do
siebie. Doprawdy, dziwna dziewczyna.
Wrzuciłam
do kubka kostkę cukru i zamieszałam łyżeczką. Wzięłam kilka łyków ciepłego
naparu. Czułam jak rozgrzewa mnie od środka. Zaczynałam się odprężać.
-Tryjakiespln?
– wybełkotałam po jakimś czasie i otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Język plątał mi się
niemiłosiernie. – Toeakiespln? Nz kawa... – Usłyszałam donośny śmiech Kazumy. –
Coetakeszy?! – piekliłam się. – Cozobłeś?
-Wyglądałaś
na strasznie zdenerwowaną... Kazałem Chinatsu wrzucić do herbaty coś na
uspokojenie. Tak się złożyło, że mamy tylko jedne na stanie. Niestety skutkiem
ubocznym może być problem z artykulacją – wyjaśnił, ledwo powstrzymując się od
śmiechu.
-Jaogłeś...
Tonesmeszne... Zlóbchośstchym...
-Nie.
To nie jest śmieszne – przyznał. – To jest genialne! – Spojrzałam na niego,
mrużąc oczy. – Pamiętasz mój pierwszy dzień, jak zostałem kapitanem? – Skinęłam
głową, nie chcąc się już bardziej ośmieszać. – Zrobiłaś mi wtedy bardzo mocną
herbatę. Dosłownie i w przenośni. Była tak gorzka, że nawet nie poczułem w niej
alkoholu. Wszyscy kapitanowie dziwili się, co mi tak wesoło. W dodatku tego
dnia mieliśmy zebranie z głównodowodzącym. To jest moja mała zemsta.
-Aghrm...
-Co?
-Anyhtsie...
Rozeźlona
wstałam z miejsca i chwiejnym krokiem podeszłam do sofy, po czym położyłam się
na niej i zamknęłam oczy. Miałam nadzieje, że efekt uboczny minie jeszcze za
nim zjawi się Byakuya. Moje modły jednak nie zostały wysłuchane. Jak na złość. Nie trwało to
długo, nim jego lodowatość Bakuś wkroczył do gabinetu w towarzystwie Renjiego.
-Pierwszy
dzień, jako porucznik, a już śpi w pracy – skomentował na starcie.
-Wsale
ne spe.
-Piłaś?
Ćpałaś? Nawet nie odpowiadaj.
-Wle
ne pałam any ne pylam... To pses haume...
-Kazuma,
jesteś pewien, że to dobry pomysł, żeby była porucznikiem?
-Mówi
prawdę. To moja wina, że jest w takim stanie – wyjaśnił Kazuma, a kapitan 6
oddziału spojrzał na niego krytycznie, potem na mnie i wyraźnie nie
dowierzał. – Kazałem jej wrzucić do herbaty tabletki na uspokojenie, które mogą
nieco... powodować problemy... takie... pffftt! Hahaha.
-Cofam
to co powiedziałem. Jak widać jesteście na podobnym poziomie intelektualnym.
-A
hy se bahus nie fy ten no... Se tu ne ten... – mruczałam pod nosem, starając się
przy tym ignorować stłumiony śmiech Renjiego.
-To,
co to była za pilna sprawa, że miałem tu przyjść?
-Daj
spokój. Jak już byłeś w trasie, co ci szkodziło przyjść – zaśmiał się Kazuma i
wskazał krzesła. – Siadajcie.
-Do
rzeczy.
-Nasz
oddział dostał pozwolenie od głównodowodzącego na prowadzenie projektu
współpracy z ludźmi. Tyczy się to zarówno Czarnego Zakonu jak i ghouli jeśli
dojdziemy z nimi do porozumienia.
-Chciałeś
się pochwalić?
-Nie.
Głównodowodzący zadecydował o współpracy 3 i 6 oddziału, jako, że to wy
mieliście zwierzchnictwo nad sprawą ghouli. Mam już opracowany projekt, ale
mimo wszystko chciałbym, żebyśmy to we czwórkę omówili, skoro nasze oddziały
mają kooperować. Co więcej, jest wysokie prawdopodobieństwo, że Aizen ma wtyki,
więc dla bezpieczeństwa misji, trzeba będzie sprawdzić oba oddziały.
-Rozumiem,
że masz jakiś plan? – stwierdził Kuchiki.
-Za
chwilę powinny tu dotrzeć dokumenty dotyczące wszystkich pracowników. Ja
sprawdzę oddział 6, wy nasz. W ten sposób pójdzie szybciej. Ja ufam swoim
ludziom, ale ty już nie koniecznie i w drugą stronę tak samo. Chyba, że...
-Zgoda.
-To
było szybkie.
-To
tylko formalność.
-Tak.
Sprawa nie może wyjść poza nasze oddziały. Chciałbym też maksymalnie ograniczyć
wiedzę niższych rangą.
-Myślę,
że to dobry pomysł.
-Tutaj
masz raport Setsuko oraz nasz projekt – oznajmił Kazuma, podając kuzynowi
teczkę. – Zapoznaj się z tym. W razie zastrzeżeń możemy nad tym jeszcze
popracować.
-Dużo
tego. Zabieram to i wracam do swojego oddziału. Odezwę się później.
-Czyt. będę musiał tu przylecieć jeszcze raz – szepnął do mnie Renji i mrugnął okiem.
Uśmiechnęłam
się lekko i westchnęłam, gdy dowódcy 6 oddziału wyszli.
-W
sumie dobrze się składa. Chciałem z tobą jeszcze o czymś porozmawiać.
-O
so chosi?
-Nie
powinnaś tego robić.
-Rowiś
sego?
-No...
Pfft... – Rzuciłam Kazumie gniewne spojrzenie, gdy omal znów nie wybuchł
śmiechem. – Tego wszystkiego. Cieszę się, że bierzesz swoją pracę na poważnie.
Przygotowałaś sobie nawet bardziej oficjalny strój. Nawet przepisowej długości
spódniczkę, chociaż ciut za długą jak na mój gust, to muszę przyznać... Nooo...
Całkiem seksowny.
-Bęhemy
gahać o moej gaherobie? Mohe jeszhe shytasz o holor moej belysny?
-Mogłaś
być powiedzieć, to fakt.
-Shoczeniec...
-Tak
całkiem poważnie, chciałem powiedzieć, że to dobrze, że przestałaś się
wygłupiać i traktujesz obowiązki poważnie, ale nie powinnaś tego robić.
Oczywiście, że szczera i poważna wydajesz się bardziej godna zaufania. Dla
obcych, na przykład ludzi z oddziału 6. Ale twój oddział, nasz oddział, już ci
ufa. Walczyli u twojego boku tysiące razy i wiedzą, że mogą powierzyć ci swoje
życia. I kiedy w obliczu niechybnego starcia z Aizenem przestajesz się nagle
wygłupiać, twoi podwładni zaczynają odczuwać niepokój. W efekcie w ich sercach
zagnieżdża się strach. Kapitan i jego zastępca są filarami, które podtrzymują
oddział, gdy wszystko inne się wali. Musisz być podporą, zachowywać się jak
zawsze, ale i dbać o oddział.
-Shozumiałam.
Tfu.. Z... Zro-zu-mia-łam. Bę-dę mia-ła to na u-wa-dze – wydukałam. – Wre-szcie
mogę mówić!
-No
widzisz. Przeżyłaś. A wracając do tematu...
-To
chyba oczywiste, że czerwień, no nie? – zaśmiałam się. – A teraz skup się i
powiedz mi, jak zamierzasz przeprowadzić sprawdzanie oddziału.
-Lada
moment dotrą dokumenty, o które prosiłem. Dzięki nim sprawdzimy ostatnie
poczynania naszego oddziału oraz 6. Przeprowadzimy też rozmowę z każdym po
kolei. To powinno wystarczyć. Nie sądzę, żeby szpieg był, w którymś z
oddziałów.
-Cóż...
Też mi się wydaje, że szpieg jest z
innego. Aizen nie usadziłby nikogo w pobliżu Hotarubi. Chociaż jest jedna
osoba, która budzi moje podejrzenia.
-Kto?
-Chinatsu.
-Przesadzasz.
-Nie
wiem, ale coś mi się nie podoba w tej dziewczynie.
-Zbyt
otwarcie pokazuje swój brak sympatii wobec ciebie, żeby miała okazać się szpiegiem.
Jest po prostu ambitna. Czyżbyś czuła się zagrożona?
-Też
mi coś.
Następnego
dnia kapitanowie wraz z porucznikami oddziału 3 i 6 spotkali się ponownie.
-Tak
jak oczekiwałem od perfekcjonistycznego oddziału 6. Nikt nie wzbudził moich
podejrzeń.
-Oczywiście
– skwitował Byakuya. – W waszym oddziale również nikt mnie nie zaniepokoił.
-Czyli
możemy przejść do omówienia sprawy razem z resztą. Wszyscy czekają już w sali.
Chyba, że masz jakieś zastrzeżenia?
-Nie.
Jak na razie zgadzam się podążać za waszym planem.
-To
dobrze, bo od początku dowodzenie należało do nas.
-Kazuma...
Jesteś dziś w wyjątkowo bojowym nastroju – wtrąciłam się, marszcząc brwi. –
Przejdźmy już do rzeczy.
-Sama
wyglądasz na podekscytowaną.
-Cóż...
Wreszcie zaczyna się polowanie na czarownicę.
Weszliśmy
do ogromnej sali wypełnionej po brzegi ludźmi. Dwa oddziały shinigami
oczekiwały w napięciu, co się wydarzy. Wszyscy niesamowicie skupieni byli na
naszej czwórce. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha, stojąc obok Kazumy, który
zaczął mówić:
-Przejdę
od razu do rzeczy. Za zgodą głównodowodzącego oddział 3 wraz z oddziałem 6
zajmą się pracą nad wspólnym projektem, który dodam jest ściśle tajny. Stąd
ostatnie indywidualne rozmowy. Przed rozpoczęciem misji musieliśmy was
sprawdzić, między innymi, żeby dobrze przydzielić zadania – oznajmił – Projekt polega
na ścisłej współpracy z ludźmi oraz sprawdzeniu informacji. Mamy dowody na to,
że Czarny Zakon i jego wrogowie są ściśle powiązani z Aizenem Souske i tą
sprawą właśnie będziemy się zajmować. Za chwilę wyczytam 3 listy osób. Pierwsza
grupa dołączy do mnie, porucznik Setsuko, kapitana Kuchiki i porucznika Abarai
przy wykonaniu zadania w świecie ludzi. Pozostali w zależności od grupy dostaną
zadania tutaj. Z grubsza jednak wszyscy mają się skupić na odnalezieniu
jakichkolwiek informacji dotyczących pewnego kamienia. Dostaniecie informacje,
które już posiadamy. Porównacie je z opisami w źródłach dostępnych w archiwach
i głównej bibliotece. Wszystkie znalezione informacje będziecie kierować oficer
Chinatsu, a ona następnie przekaże je porucznik Setsuko, która jest
bezpośrednio odpowiedzialna za tą część misji. Trzecia grupa natomiast pod
przykrywką szukania informacji będzie prowadziła poszukiwania osoby
odpowiedzialnej za ostatni atak na system w oddziale 12.
Wszyscy
mieli grobowe miny i chłonęli każde słowo Kazumy. Wiedziałam, że wciąż nie do
końca rozumieją, co się dzieje, ale byli świadomi ogromnej wagi projektu. Kazuma
przekazał listę Chinatsu, a ona wyczytała nazwiska osób należących do
poszczególnych grup. Ci, którzy dołączyli do głównego składu przeszli w pobliże
Renjiego. Były to 3 osoby z oddziału 6 i 3 osoby z naszego. Później mieliśmy
jeszcze zabrać ze sobą wysłanników z 12.
Kazuma
osobiście przekazał szczegółowe informacje grupie 3, których poinformował
dokładnie o sprawie ataku na system i wytłumaczył, co jest ich zadaniem oraz,
co mają zrobić. Ja natomiast miałam przybliżyć grupie 2 sprawę innocence.
Stałam naprzeciw sporego tłumu, wpatrzonego prosto we mnie, składającego się z
członków obu oddziałów.
-No
dobrze – zaczęłam po chwili namysłu. – Zaraz przekażę wam szczegóły, które
dotychczas udało mi się zdobyć na temat kamienia zwanego innocence. Macie
sprawdzić każdą nawet najdrobniejszą informację, która wspomina o czymś o
podobnych parametrach do tego kamienia. Wszystkie zebrane informacje macie
przekazywać do oficer Chinatsu, która przynajmniej raz w tygodniu przekaże je
mi. Będzie waszym bezpośrednim zwierzchnikiem w tej sprawie, więc jeśli jakaś
informacja będzie wam się wydawała szczególnie ważna, konsultujcie się z nią. –
Wzięłam głęboki oddech i podałam do jednego z shinigami teczkę. – To jest wasza
„ściąga” na później. Oczywiście zamierzam wam wszystko objaśnić, jednak na
wszelki wypadek przygotowałam wam to również w formie pisemnej, żeby ułatwić
wam pracę. – Cisza. – Cześć z was zapewne wie, że przez dłuższy czas
przebywałam w świecie ludzi, współpracując z Czarnym Zakonem. Bowiem tamtejsi
egzorcyści posiedli zdolności przypominające poniekąd nasze, a wszystko za
sprawą kamienia, który zwą Innocence. Nie mam wątpliwości, co do tego, że
kamień jest powiązany ze światem dusz. Potwierdza to chociażby fakt, że istoty
powiązane z Aizenem Souske próbują pozyskać dla niego innocence. Co więcej
sami egzorcyści nazywają to darem od boga. W dokumentach wypisałam wam
wszystkie dane, które udało mi się uzyskać oraz opis innocence. Waszym zadaniem
jest odnaleźć w naszych archiwach coś, co będzie odpowiadało temu opisowi,
chociaż podejrzewam, że będzie się nazywać inaczej. Jest to bardzo ważne, gdyż
Aizenowi Souske zależy na tym kamieniu. Jeśli dowiemy się, czym on jest,
będziemy krok bliżej zniweczenia jego planu. To nie jest łatwe, ale bardzo
zadanie, które zostało powierzone wam – dodałam z powagą. – Wierzę, że jesteście
w stanie się tym zająć. A teraz dupa w troki i jazda – zaśmiałam się radośnie i
obserwowałam jak twarze podwładnych rozjaśniają się.
-Tak
jest! – padło w odpowiedzi.
Misja, widzę, idzie do przodu. Muszę przyznać Kazumie rację - jeśli oni zaczną zachowywać się inaczej niż zwykle, zapanuje chaos, a to ostatnie, czego im teraz trzeba. Ciekawe, kiedy Setsuko w końcu załapie, co chodzi po głowie Kazumie:) Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby Chinatsu wywinęła jakiś numer. Nie, żebym ją podejrzewała o jakieś konszachty z Aizenem, ale osobiste urazy też wchodzą w grę. Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Laurie