Wszystkiemu towarzyszyła muzyka

Followers

Rumors

I w ten oto sposób zakończyła się historia Behind Last Crossroad. Niemniej, zapraszam na moje pozostałe blogi, które można znaleźć w zakładce Other Dimensions. A najprawdopodobniej w kwietniu odbędzie się premiera drugiej części BLC pod tytułem Daughter of fiery flowers :D


Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Ranking popularności bohaterów BLC

wtorek, 22 września 2015

36 ~ Labyrinth.

Staliśmy nieopodal wejścia do jaskini, otoczonego przez spory tłum ludzi. Jedni się modlili, inni śpiewali, a może nawet odprawiali jakieś rytuały. Nie wątpliwie było to miejsce kultu, zwłaszcza dla tamtejszych, ale również turystów z aparatami, czy badaczy ze skomplikowanym sprzętem. Wszystko z powodu tajemniczego światła, wydobywającego się z jaskini i podejrzanych dźwięków.
Spojrzałam na Kazumę, a potem dyskretnie na Shigeru. Byliśmy tam oczywiście po to, by zdobyć innocence, które podobno znajdowało się w środku. W drodze Toma wyjaśniła nam, że od niedawna coś połyskiwało ciepłym zielonkawym światłem z wnętrza groty. To właśnie ono przyciągnęło uwagę ludzi, mieszkających w okolicy. Kilku śmiałków nawet weszło do środka, sądząc, że ukryty został tam skarb. Inni poszli zwyczajnie z ciekawości. Jednak nikt stamtąd nie wrócił. Być może zgubili się za sprawą dziwnego fenomenu wywołanego przez innocence, a może już dawno zamienili się w proch, postrzeleni przez Akumy. To mieliśmy sprawdzić.
-Od kilku dni jednak coś sprawia, że nikt nie może wejść do środka - Toma zakończył swoją opowieść i westchnął.
Ruszył do przodu, przeciskając się pomiędzy ludźmi, próbując uzyskać jakieś nowe informacje. Warto jeszcze najpierw wspomnieć, dlaczego byliśmy tam w tak ciekawym składzie. Koumui najwyraźniej chciał pomóc mi i Shigeru się dogadać, więc wysłał nas razem, lecz w obawie przed zostawieniem nas sam na sam, dokooptował jeszcze Kazume. W efekcie Shigeru się do niego nie odzywał, zapewne sądząc, że jest po mojej stronie i może trochę słusznie. Do mnie zaś z wiadomych powodów. Stanowiliśmy idealny zespół do tej wyprawy.
Westchnęłam ciężko, zastanawiając się, jak nam pójdzie.
-Musimy jakoś przebić się przez ten tłum - stwierdził Kazuma.
-Czemu nie spowodujesz burzy? Nastraszysz ludzi, może rozwalisz to naukowe badziewie i po kłopocie.
-Nie sądzę. To fanatycy i czubki. Nie ruszą się stąd.
-Więc mamy wejść od tak?
-Musimy spróbować.
-To może...
-Nie, Setsu. Nawet o tym nie myśl.
-Jeszcze nic nie powiedziałam.
-Masz o tym nawet nie myśleć, nie wspominając o mówieniu na głos. Chodźmy.
 Zaczęliśmy przeciskać się przez tłum, ale nie udało nam się przedostać do celu. To nie do opisania, co tam się działo. Ludzie pozabijaliby się, żeby tylko stanąć bliżej wejścia. W efekcie motłoch wypluł nas gdzieś w bok i tyle z tego było.
-No pięknie. Banda betonów...
-Dobra. Moja cierpliwość się skończyła - warknął Kazuma i aktywował bankai. Niebo pociemniało w ciągu kilku sekund i zaczęło błyskać, do tego stopnia, że jeden z piorunów walnął w pobliskie drzewo, aż iskry poleciały. Oczywiście celował tak, by nikomu nie zrobić krzywdy. Co za nudy... Skorzystaliśmy z okazji, że wybuchła panika i dostaliśmy się pod wejście do jaskini. Weszliśmy do środka.
-A niech mnie!
Wejście do jaskini zniknęło niemal natychmiastowo, a my znaleźliśmy się w monstrualnym labiryncie, o strzelistych ścianach z litej skały, stanowczo za dużym jak na możliwości  malutkiej jaskini w niezbyt wielkiej górze.
-I co teraz? - spytałam.
-Wymyśl coś geniuszu.
-Może wdrapiemy się na ścianę i stamtąd ocenimy sytuację?
Jednak mój plan okazał się niewykonalny z jakiegoś powodu. Mimo, iż shinigami nie są specjalnie ograniczeni przez grawitację, nie mogliśmy zbytnio zbliżyć się do górnej części skały. Zupełnie jakby rosła równomiernie z naszym skokiem.
-No pięknie. To może być fenomen wywołany przez innocence - odezwał się wreszcie Shigeru. - Nie mamy innego wyboru jak iść do przodu. Chociaż to może potrwać bardzo, bardzo długo. Gdybyśmy mogli znaleźć jakiś skrót...
-Przydałby nam się Zaraki. Przebiłby się przez ścianę - stwierdziłam.
-To jest to! - uradował się Kazuma.
-Skojarzyło mi się po tym, co powiedział Shigeru.
-Przebijemy się przez to.
-Damy radę?
-Będzie trzeba iść na całość - zaśmiał się Kazuma i zakasał rękawy.
-Powariowaliście?! - oburzył się Shigeru. - Chcecie rozwalić labirynt?
-A wolisz tu umrzeć z głodu? Wchodzisz w to, czy nie?
-Jeszcze pytasz? - padło w odpowiedzi. Shigeru jakoś tak niebezpiecznie wyszczerzył zęby i zrobił coś, co zaskoczyło mnie całkowicie. - Bankai - wyszeptał, a jego katana rozbłysła błękitnym płomieniem. - Na co czekacie?
Poszliśmy w jego ślady i po uwolnieniu formy ustawiliśmy się tak, że każde z nas patrzyło w innym kierunku, skoro nie było wiadomo gdzie mamy iść, po czym uderzyliśmy z pełną mocą. Coś huknęło tak mocno, że zadrżał cały labirynt. Spodziewaliśmy się, że głazy runą na ziemię, o ile nie cała jaskinia. Ale nic się nie wydarzyło. Lekko zbici z tropu spojrzeliśmy po sobie.
-Tego nie przewidziałam - jęknęłam cicho. - Czy to możliwe, że innocence ma aż taką moc?
-Mam pewne podejrzenie - oznajmił Shigeru.
-Jakie?
-Ale najpierw chciałbym coś sprawdzić. Zaatakujmy wszyscy to samo miejsce.
Ja i Kazuma skinęliśmy głowami na znak aprobaty i cała nasza trójka zaatakowała ten sam punkt, w tej samej chwili. Tym razem wstrząsy były jeszcze silniejsze i ciężko było ustać. Naszym oczom ukazała się ogromna wyrwa w murze. Jednak nie było tam przejścia, ani nawet kolejnych skał. Wyglądało to jakby labirynt był zawieszony w jakiejś przestrzeni, która błyskała złowieszczo fioletowym światłem.
-Iluzja?
-Nie. To była pułapka - wyjaśnił Shigeru.
-Co masz na myśli?
-Innocence może stworzyć iluzję, ale na pewno nie miniaturowy świat zawieszony gdzieś w przestrzeni. Wpadliśmy w pułapkę Noah...
-To znaczy, że nie było tu innocence?
-Cały czas tu jest. Chociaż za chwilę je stąd zabiorę - usłyszeliśmy.
-Wyłaź!
-Po co te nerwy? - spytała dziewczynka, pojawiając się niespodziewanie tuż przed nami. - Kto by pomyślał, że uszkodzicie moje pudełko. Allen... Nie przyszedł z wami?
-Pamiętam cię - warknęłam, marszcząc brwi. - Ty jesteś Road Kamelot... Byłaś wtedy razem z Hotarubi...
-Gdzie innocence. Powiedziałaś, że tu jest.
-Skłamałam. Ale było tu, zanim daliście się złapać w moją pułapkę. Wykorzystałam je, żeby was tu zwabić.
Road świetnie się bawiła, bezkarnie kręcąc się wokół nas. Tymczasem Shigeru wyglądał na coraz bardziej wkurzonego. Chyba naprawdę nie lubił przegrywać.
-Ale ty jesteś sama przeciwko naszej trójce - zagroził Shigeru. - Rozprawimy się z tobą bez problemu.
-Nie byłabym taka pewna. Zawsze mogę wezwać też akumy - zaśmiała się. - Jesteś taki uroczy. Mogłabym się w tobie zakochać, ale niestety moje serce należy do Allena.
-Zostaw Allena.
-Shigeru, nie daj się sprowokować! - Kazuma położył mu dłoń na ramieniu.
-Rozwalmy jej łeb i wracajmy do domu - zaproponował Shigeru.
-Zgadzam się - przyznałam.
-Setsu, nie pomagasz... - jęknął Kazuma.
-Rozwalicie mi łeb? Spróbujcie, durni egzorcyści!
I nagle wyraz twarzy Road stał się przerażający i nieludzki.
-Tracisz spokój ducha. Czyżbyś wiedziała, że przegrasz? - zakpiłam.
-Ja mam przegrać? Dobry żart. Jestem silniejsza, niż wy ludzie.
-Tylko, że my nie jesteśmy ludźmi... - odparłam. - Zabawa tutaj się kończy. Przekaż Hotarubi, że ją dopadnę - wyszeptałam jej do ucha, pojawiwszy się tuż za nią. - Zapłoń, Moeru Yona. - Buchnęły płomienie, a Road odskoczyła w ostatniej chwili. - To jest... O ile przeżyjesz. W innym przypadku wypalę wiadomość na twojej skórze.
-Setsuko, opanuj się trochę!
-Pospieszmy się i rozwalmy ten szajs! Nudzi mnie to już.
-O czym ty mówisz?
-O tym, że nie użyłeś całej swojej mocy, Kazuma. Sam potrafiłbyś rozwalić ten wymiar.
-Nie tak prędko - zaprotestowała Road, a obok niej pojawiły się ostro zakończone świeczki i poszybowały w naszą stronę.
Nie przedostały się jednak przez ścianę pomarańczowych i błękitnych płomieni.
-Dobra robota, Shigeru.
-Ty też, Setsu.
-Wy...
-Kazuma skup się. Widziałam, co potrafisz, podczas twojej walki z Grimmjowem. Rozwal to miejsce. Ja i Shigeru zajmiemy się Road.
-Bardzo śmieszne!
-No... Niespecjalnie.
-Wystawiłaś się - warknął Shigeru, atakując Road, której uwaga skupiona była na mnie.
Pojawiły się kolejne, nowe świeczki, ale wiedzieliśmy jak się przed nimi bronić. Tymczasem powietrze zgęstniało, wypełnione silnym raitsu. Wszystko zaczęło drżeć od nadmiaru energii. Kazuma zamierzał iść na całość.
-Cholera, co to? - spytał Shigeru.
-Kapitańskie reiatsu - oznajmiłam.
-Burzowe chmury w moim pudełku? Co ty wyprawiasz?!
Zaśmiałam się cicho i pociągnęłam Shigeru w swoją stronę, po czym użyłam demonicznej magii do stworzenia tarczy. Zagrzmiało, łupnęło i wymiar stworzony przez Road  zaczął się sypać. Ona zaś zniknęła za dziwnymi drzwiami dosłownie w ostatnim momencie.
Spadaliśmy w otchłań. Mimowolnie krzyknęłam, utraciwszy grunt pod nogami. Poczułam silny uścisk dłoni Shigeru na swoim ramieniu w jednej chwili, a w drugiej byliśmy już w jaskini.
-Wszystko w porządku? - spytał Kazuma.
-Tak.
-Na swój sposób to była przerażająca zdolność.
-Tylko nie udało nam się zdobyć innocence.
-To nic, Shigeru. Zrewanżujemy się im następnym razem...
Dowództwo 3 i 6 oddziału zebrało się w pokoju Kazumy zaraz po naszym powrocie.
-Swoją drogą, Setsuko, co zamierzasz w sprawie Shigeru? - zagaił Renji. - Naprawdę jesteście rodzeństwem nie?
-Oczywiście, że są. Bez wątpienia. Shigeru użył bankai, w dodatku identycznego, co Setsuko, tylko płomienie były błękitne.
-Jest nawet tak samo wkurzający. Nie wspominając o złowieszczo połyskujących, czerwonych ślepiach - wtrącił Byakuya.
-Ma nawet taki sam firmowy uśmiech.
-No nie wiem - jęknęłam.
-Ale i tak już się zdecydowałaś, prawda? - zauważył Kazuma, a ja wzruszyłam ramionami i wyszłam.
Zapukałam do drzwi, ale nikt nie odpowiedział.
-Shigeru? To ja, Setsuko. Możemy porozmawiać?
-O czym? - spytał, stojąc tuż za mną.
-Ah, tu jesteś. Myślałam, że siedzisz w pokoju.
-O czym chcesz porozmawiać? - powtórzył.
-Możemy, czy musimy stać na korytarzu?
-Lepiej chodźmy na dach, jak chcesz gadać.
-No dobrze...
Wtedy usiedliśmy na dachu nieopodal mojego ogródka, który faktycznie był bardzo zadbany. Przez chwilę przyglądałam mu się z podziwem i wdzięcznością dla tych, którzy się nim zajmowali, gdy ja nie mogłam.
-To, o czym chciałaś gadać? - wyrwało mnie z zamyślenia.
-Shigeru, naprawdę nie wiem, czy mogę być twoją siostrą...
-Nie chcę tego słuchać.
-Daj mi dokończyć - warknęłam, a on skinął głową. - Nie wiem tego, ponieważ nic nie pamiętam z czasów dzieciństwa. 12 pierwszych lat mojego życia jest dla mnie jedną, wielką niewiadomą. Pewnego dnia po prostu się obudziłam. Wiedziałam jak się nazywam i ile mam lat. Nic więcej. Może jesteśmy rodzeństwem. Nie wiem, ale bez wątpienia jesteś shinigami. Posiadasz zampaktou, ogniste w dodatku, chociaż nie wiem, czy pokrewieństwo ma na to jakiś wpływ... No i fakt, jesteśmy dość podobni. Więc... Załóżmy przez chwilę, że naprawdę jestem siostrą, na którą tak długo czekałeś i...
-Kto ci powiedział, że czekałem?
-Nawet nie zaprzeczasz...
-Kto?!
-65 opowiedział mi o wszystkim, o dniu, kiedy tu przybyłeś. I chociaż to, że jemu się wydaje, że tamta Setsuko to ja, nie przekonuje mnie to zbytnio. Ale jeśli... To może... możemy się czegoś dowiedzieć.
-Czegoś dowiedzieć?
-Zakładając, że jestem twoją siostrą...
-Przestań to do cholery powtarzać.
-Nie przeklinaj, jak ze mną rozmawiasz.
-Jędza. Co chcesz wiedzieć?
-Wszystko, co pamiętasz z życia, zanim przybyłeś do zakonu.
-Niewiele. To było dawno temu.
-Wiem. 10 lat temu. Masz teraz 18 lat, a ja mam 22.
-Czyli...
-Tak. Miałam 12 lat, gdy tu przybyłeś. I jeśli jestem twoją siostrą to w tamtym okresie musiało się coś wydarzyć.
-Coś na skutek czego straciłaś pamięć?
-Tak. Nie bez powodu też zostałeś oddany pod opiekę czarnego zakonu.
-Niech pomyślę...
-Powiedz wszystko. Cokolwiek. Imiona rodziców? Może coś bym sobie przypomniała.
Wiele ryzykowałam, gdyby Shigeru jednak nie był moim bratem. Wszystko jednak wskazywało na to, że nim jest. Wygląd, zachowanie, nazwisko, zampaktou... I jakieś dziwne uczucie tam w środku. Jakbym... Nie wiem nawet jak to nazwać. Jakbym coś odzyskała.
-Mama miała na imię Reiko, a tata Soichiro. Mieszkaliśmy w r... r...?
-Rukongai?
-Tak! Tata był shinigami, ale mama nie, dlatego tam mieszkaliśmy. Gdzieś na obrzeżach. Nie byliśmy zbyt bogaci. Wiem to, bo rodzice często wieczorami rozmawiali o tym lub się kłócili. Mama umarła pół roku przed tym, jak się tu zjawiłem.
-Przykro mi...
-Tata czymś się martwił. Jakby coś złego miało się stać. Ty coś też wiedziałaś... Dlatego wróciłaś z nim do domu. Uczył cię od zawsze jak walczyć, więc sporo już umiałaś.
-A jak to możliwe, że ludzie cię widzą?
-Mam medalion, który dał mi tata.
-Cholera! Przecież to prototyp, o którym mówił Kisuke! - krzyknęłam na widok medalionu.
-Kisuke?
-Stary znajomy...
Urahara coś wiedział. Musiałam się z nim spotkać, czym prędzej, ale nie chciałam robić rabanu. Wolałam całą sprawę zachować w tajemnicy jeszcze przez jakiś czas, dopóki sama nie rozeznam się w sytuacji. Dlatego musiałam działać ostrożnie. Zresztą nie było na to czasu, żeby zajmować się sprawami prywatnymi.
-Stary znajomy? Rozumiem...
-A co robiłeś tutaj?
-Mówiłaś, że 65 wszystko ci opowiedział.
-Ale chcę to usłyszeć od ciebie.
-Najpierw uczyłem się pod opieką Crossa, ale bardziej przetrwania, niż czegokolwiek innego, chociaż z drugiej strony zdawał się sporo wiedzieć na temat shinigami i to dzięki jego wskazówkom z czasem opanowałem nawet bankai. Także przez jakiś czas ja i Bris podróżowaliśmy razem z nim. Ale on przepadł, jak się potem okazało, uczył w tym czasie Allena, a potem zniknął na dobre. Bris zaczęła regularnie wyruszać w teren, a ja szkoliłem się u Sokaro. Straszny koleś. Nie chciałabyś go zobaczyć bez tej stalowej maski, chociaż z nią wygląda równie źle. To był ciężki trening, Sokaro nie dawał mi odpocząć. Oczywiście w międzyczasie zaprzyjaźniłem się z Bris i resztą. Wiadomo, że czekałem na twój powrót, w końcu obiecałaś mi to, ale nie było źle. To tak w skrócie, wiesz ciężko tak nagle sobie coś konkretnego przypomnieć.
-Tak. Rozumiem.
-No, a co z tobą? Mówiłaś, że pewnego dnia po prostu się obudziłaś. A co potem?
-Potem? Cóż... Spotkałam masę... Miłych ludzi. Dwójka z nich wzięła mnie pod opiekę i namówiła na wstąpienie do akademii shinigami. Tam poznałam Kazumę i... Tak... Cóż, potem dostałam się razem z nim do 3 oddziału, z czasem on został Kapitanem, a nasz dotychczasowy porucznik dostał 5 oddział. Ja zostałam oficerem. I tak jakoś się kręciło. No teraz zrobił się bajzel, przez Aizena i jestem tutaj.
-Mam wrażenie, że coś kręcisz.
-Sam mówiłeś, że ciężko jest od tak sobie coś przypomnieć.
-No dobra, dobra. Niech ci będzie.

1 komentarz:

  1. ciekaweciekaweciekawe. rodzeństwo! bardzo interesujące. sama mam mlodszego brata i wiem jak bywa ;D cos mi sie wydaje mimo wszysko ze Shigeru i Kazuma sie nie polubią. Chcoiaz, kto wie?Ale fajny, fajny jest! Taka Setsu w wersji męskiej :D Jednak wstrzymam sie jeszczew budowaniu osadow, zanim Shi nie pokaze charakterku. Czy bardzo podobny, czym sie roznią. Zajebisty motyw. I czemu Setsu nic nie pamieta! Czy to sie wiąże.... hmm. I cos mu tu smierdzi Uraharą.

    OdpowiedzUsuń