Ale skoro już tak, to ten post dedykuję właśnie Tobie, Wilczy. Ponieważ masz tu swój debiut, ponieważ sobie plotkujemy. Masz i nie umieraj.
***
-Spróbujcie bardziej współpracować - krzyknęłam, odpierając kolejne ataki. - Na razie po prostu atakujcie na zmianę! Przewidujcie i twórzcie okazję dla drugiej osoby! - komenderowałam. - Teraz lepiej Leenalee! - Zrobiłam unik przed kolejnym kopnięciem. - Ale ciągle za słabo. Skupcie się! Allen, przestań zerkać na swoją lewą rękę! Dziś ćwiczymy bez broni! Stop! - oznajmiłam. - No dobra. Teraz słuchajcie. Leenalee, za bardzo skupiasz się na nogach. Nie ograniczaj się, tylko dlatego, że twoje innocence to Mroczne Buty. Wyobraź sobie, że do tych butów dołączyli w gratisie jeszcze rękawiczki. Nie zawsze będziesz mogła wykorzystać ich pełną moc i musisz być gotowa. Jesteś szybsza, niż Allen, ale masz dużo mniej siły. Na razie wykorzystaj swoją prędkość, by ją zwiększyć, ale w wolnym czasie radzę ci poćwiczyć także ręce. Staraj się przewidywać. Rozumiemy się? - spytałam, a Leenalee pokiwała głową. - Dobra. Teraz Allen. Masz dobrą kondycję i nieco siły w łapach, ale jesteś mniej zwinny. Powinieneś się trochę porozciągać każdego dnia. Elastyczne ciało bardzo pomaga - zaśmiałam się - W różnych aspektach życia. Jasne?
-Pani porucznik! Mogę na chwilę przeszkodzić?
-O! Jiro! Chodź, chodź, co jest?
Jiro przybył do 3 oddziału w tym samym czasie, co Chinatsu. Młody, ale bardzo obiecujący shinigami, który został przypisany razem z nami do misji w Czarnym Zakonie. Mimo, że był świeżo po akademii całkiem nieźle sobie radził, ale wiadomo, jak to po szkole, jego myślenie było dość sztampowe. Niemniej był bardzo uprzejmy i naprawdę nie było z nim problemu.
-Właśnie wróciłem z misji z Kandą i Crowrym.
-Jak poszło?
-Zdobyliśmy innocence.
-Dobra robota, Jiro.
-I chciałbym dołączyć do treningu.
-Kazuma przejmuje salę dopiero za godzinę.
-Chciałbym trenować z panią, pani porucznik. Na trening z kapitanem również idę, oczywiście, ale miałem nadzieję, że pani również się zgodzi. Ma pani trochę inne podejście do sprawy i...
-Jasne.
-Naprawdę?
-Nie ma problemu. Cieszy mnie, że tak się starasz. Ale bądź pewny, że nie będzie łatwo.
-Tak jest.
-Ok. W takim razie będziecie mnie atakować we trójkę. Dalej walczymy bez broni. Demoniczna magia też odpada - dodałam. - Tak samo shuppo.
-Tak jest, pani porucznik!
-Ok, ok. Daruj sobie tą panią porucznik.
-Ale...
-Przynajmniej na czas treningów. Tak będzie wygodniej.
-Dobrze.
-Ok. Zaczynamy! - rozkazałam. Na koniec treningu dałam jeszcze kilka rad i wytycznych. - Dobra, jutro widzimy się o tej samej porze, o ile nic nie wypadnie.
Zamierzałam zaczekać na Kazumę, jednak on się nie pojawił. Zamiast niego przyszedł Byakuya wraz z Kandą i Shigeru.
-Nie powinien teraz przyjść Kazuma?
-W terenie.
-Takie buty. Mogę zostać i popatrzeć, jak wam idzie?
-Tylko nie przeszkadzaj.
-Się wie. Będę siedzieć tam na górze - oznajmiłam i wskoczyłam na deskę podtrzymującą strop.
Byakya nie dał chłopakom nawet chwili na przygotowanie, tylko natarł na nich z całą siłą. Używając shuppo atakował ich raz za razem tnąc powietrze kataną, ale zdarzało mu się czasem wykonać jakieś kopnięcie. Musiałam przyznać, że to robiło wrażenie. Matko bosko, matko bosko... A ja z tym potworem walczyłam przed przybyciem do Czarnego Zakonu. I przeżyłam! Czułam się przez to niesamowicie wspaniała.
To, że Kanda w miarę dotrzymuje mu kroku, przynajmniej na ile może, biorąc pod uwagę, że nie potrafi użyć shuppo, było do przewidzenia. Przecież byłam z Kandą na misji, gdy spotkaliśmy Hotarubi. Świetnie sobie radził, walcząc z arracarem i wyszedł właściwie ze szwanku.
Natomiast po raz pierwszy naprawdę widziałam Shigeru w walce. Podczas naszej misji użył co prawda bankai, ale moja uwaga była zbyt skupiona na Road, by podziwiać jego zdolności. Cross go tego nie nauczył. W takim razie jakim człowiekiem był generał Sokaro, skoro tak świetnie go wyszkolił? Fakt, że chłopak jakimś cudem zdołał sam opanować shuppo i teraz ze złowieszczym uśmiechem atakował Byakuyę raz za razem. Bardzo dobrze współpracował też z Kandą i byłam pod ogromnym wrażeniem.
-Setsuko, masz coś do powiedzenia? - spytał Byakuya, gdy skończyli trening.
-Cóż... - mruknęłam, zeskakując na ziemię. - Niespecjalnie. Chociaż... Shigeru działa trochę zbyt impulsywnie, leży nieco ocena sytuacji, bo kilka momentów było bardzo ryzykownych, jednak wybrnął jakoś. Kanda natomiast bez zarzutu. Jestem pod wrażeniem, że jako człowiek dotrzymywał wam tempa.
-Tak. Zgadzam się z Setsuko. Możecie odejść - powiedział Byakuya. - Ty nie - dodał, patrząc na mnie z powagą. Gdy zostaliśmy sami, niespodziewanie zaatakował mnie kataną. Z trudem, lecz udało mi się odeprzeć atak. - Wiedziałem.
-Co ty wyprawiasz?!
-Z twoim okiem jest coś nie tak?
-Co?
-Od dłuższego czasu ci się przyglądam i zauważyłem, że twoje reakcje są nieco opóźnione, gdy atak nadchodzi z prawej strony.
-Ktoś jeszcze wie? - spytałam. - Czy Kazuma wie?
-Nie wie. Jest idiotą, a ja mu nic nie mówiłem.
-I niech tak, proszę, zostanie.
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Coś nie tak z okiem?
-Tak... Bardzo słabo widzę na prawe oko...
-Od kiedy?
-Od... Tamtej nocy, gdy walczyłam z Hotarubi. Przez jakiś czas zaczynało się poprawiać, więc nic nie mówiłam, ale ostatnio znowu jest gorzej. Allen i Leenalee też nic nie zauważyli podczas treningów, ale ja zdałam sobie sprawę, że jest źle.
-Co zamierzasz?
-Nie wiem. Proszę, zapomnij, że coś wiesz na ten temat.
-W końcu to nie moja sprawa. Nie zamierzam się mieszać.
Po rozmowie z Byakuyą zrozumiałam, że jest naprawdę źle i to tylko kwestia czasu, nim sprawa się wyda. Fakt, że kapitan 6 oddziału był wyjątkowo spostrzegawczy, ale wiedziałam, że prędzej czy później zorientuje się także Kazuma, a wtedy będzie próbował odsunąć mnie od misji. Musiałam coś z tym zrobić. Zresztą to zaczynało być uciążliwe także dla mnie. Powoli zbliżała się walka z Aizenem, a ja nie byłam w pełni sił. Zamierzałam udać się do Kisuke. Poinformowałam Koumuia, że biorę 2 dni wolnego. Kazumie natomiast podziewałam, że wybieram się do kasyna, bo zasłużyłam na jakąś przerwę. Oczywiście uwierzył, bo kasyno było dla mnie jak drugi dom. W ten oto sposób mogłam swobodnie wrócić do Karakury.
-Kisuke! Mamy do pogadania!
-Idę, idę! Po co te nerwy? - spytał, otwierając drzwi.
-Mam do ciebie 2 sprawy.
-To nie nowość...
-Co?
-Czy kiedykolwiek wpadłaś zobaczyć jak się miewam? Czy czegoś mi nie potrzeba?
-Nie denerwuj mnie - syknęłam. - Zamiast tego może mi powiesz, gdzie tak właściwie jest prototyp medalionu, co?
-Oh, czyli już go spotkałaś.
-Czyli wiedziałeś?! Ty dupku! Draniu! Jak mogłeś nic mi nie powiedzieć?! Przez tyle lat myślałam, że nie mam nikogo! Jak mogłeś?! On na mnie czekał te wszystkie lata!
-I co by to zmieniło, gdybym ci powiedział? - to nieco ostudziło mój zapał.
-Jak to, co? - spytałam. - Wróciłabym po niego?
-I tak byłoby lepiej? Umiałabyś się nim zająć? Umiałabyś go nauczyć? Mogłabyś go ochronić?
-Ja...
-Gdyby był z tobą, kto wie, może już dawno zginąłby z rąk Aizena albo Hotarubi.
-Nie odwracaj kota ogonem!
-Jeśli wierzysz, że dałabyś radę i jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej możesz mnie uderzyć.
Nie uderzyłam.
-Wasz ojciec prosił mnie, żebym zrobił ten medalion i pod żadnym pozorem nic ci nie mówił. Niestety jego prośba była pierwsza, więc twoje groźby, że lepiej, żebym nic nie ukrywał przed tobą, na niewiele się zdadzą.
-Dupek!
-Odzyskałaś wspomnienia?
-Nie.
-No, więc właśnie.
-To gdzie jest teraz nasz ojciec?
-Nie wiem. Przez jakiś czas kontaktował się ze mną potem przestał.
-Żyje?
-Przykro mi, ale nie wiem. Ciesz się, że spotkałaś brata.
-"Cieszę się"...
-Rozumiem, że to była pierwsza sprawa, a druga?
-Jest pewien problem...
-To też nie pierwszy raz - skwitował kapelusznik, a ja spojrzałam na niego z niezadowoleniem. - No?
-Praktycznie nie widzę na prawe oko, od tamtej walki z Hotarubi. Jeśli można to, kurwa, nazwać walką.
-Nie widzisz?
Urahara nieznacznie zmarszczył brwi, ale szybko ukrył twarz za swoim wachlarzem.
-Przez jakiś czas obraz w ogóle był zamazany. Lewe oko bardzo szybko wróciło do normy, z prawym było już też lepiej, a potem znowu lipa.
-Mam pewne podejrzenia, ale nie mam sprzętu. Powinnaś iść do kapitan Unohany.
-Tylko nie to...
-Setsuko, to ważne.
-Tak, wiem... Udam się do niej jeszcze dzisiaj. Zadowolony?
-Tak.
-I zachowaj sprawę w tajemnicy, jasne?
-Tak, tak.
-Jakieś wieści?
-Nie bardzo, chociaż słyszałem, że coś dzieje się w Tokyo.
-Oh... Może pójdę to później sprawdzić.
-Nie masz czasem misji długoterminowej?
-Wzięłam 2 dni wolnego pod pretekstem kasyna.
Po spotkaniu z Unohaną, byłam w dość podłym nastroju. Naprawdę nie lubiłam 4 oddziału... Tak też udałam się do Tokyo i pierwszym miejscem, które odwiedziłam było Anteiku.
-Dzień doby! - powiedziałam z uśmiechem i właściciel od razu mnie rozpoznał.
-Już zamknięte - wtrącił ktoś inny.
-W porządku - powiedział kierownik. - Znam tą panią.
-Panie Yoshimura, dawno pana nie widziałam - stwierdziłam. - Jak tak teraz myślę, poprzednio się chyba nie przedstawiłam. Nazywam się Tomori Setsuko. Jestem shinigami.
-Shinigami?
-Tak. Jestem pewna, że słyszeliście już, co nieco o shinigami. Chciałabym z wami porozmawiać, czy to w porządku?
-Proszę usiąść, zaparzę kawy - oznajmił Yoshimura - zawołajcie Tskiyamę i Yomo.
Już po chwili siedziałam z filiżanką kawy.
-Wyśmienita jak zawsze.
-W takim razie, o co chodzi?
-Zacznijmy od tego, że niech moja wizyta pozostanie w tajemnicy, dobrze? Jestem tu jakby poza rozkazami z pracy - wyjaśniłam. - Doszły mnie ostatnio słuchy, że coś niedobrego dzieje się w Tokyo i mam pewne podejrzenia, że wiąże się to jakoś ze sprawą, nad którą pracuję. Mówi wam coś nazwa Aogiri?
-Tak. To organizacja złożona z ghouli.
-Rozumiem... Wiecie mniej więcej, co robią? Cokolwiek?
-Z tego, co słyszałem coraz częściej atakują ludzi.
-Tsk, tsk, tsk... Zabawiają się w produkcję hollowów?
-Hollowów? Czy to te potwory, które pojawiają się w mieście od dłuższego czasu?
-Tak. Jak się okazuje dusze zabitych przez ghoule zmieniają się w hollowy. To udało mi się ustalić, przy mojej ostatniej wizycie tutaj.
-Rozumiem.
-Czy robią coś poza atakami na ludzi?
-Werbują nowych członków. Obecnie czekamy na wieści - dodała kelnerka.
-Jakaś sprawa do mnie? - do pomieszczenia wszedł mężczyzna w garniturze o dziwnych niebieskich włosach i bardzo nieprzyjemnym spojrzeniu.
-Pani przyszła spytać o Aogiri. Mamy jakieś wieści?
-Nie niestety - odparł mężczyzna i zaczął węszyć. - Czuję od ciebie bardzo smakowity zapach.
-Ostrzegam, nie jestem smaczna...
-Nie, twój zapach nie. Jakiś inny, ktoś z kim przebywasz.
-Przebywam ostatnio wśród wielu ludzi...
-Tsukiyama dupku, co wyprawiasz!
-Uspokój się Touka - skarcił dziewczynę Yoshimura. - Przepraszam, że nie możemy zbytnio pomóc.
-Nie... Nic nie szkodzi. Dziękuję za poświęcony czas - powiedziałam pospiesznie. - Ah. Zostawię swoją wizytówkę. Gdybyście mieli jakieś informacje albo w razie kłopotów, nie wahajcie się dzwonić. Wierzę, że możemy sobie nawzajem pomóc. Do zobaczenia - rzuciłam na odchodne i wyszłam z budynku.
Byłam bardzo rozczarowana, że nie udało mi się nic specjalnego dowiedzieć. Liczyłam, że ludzie z kawiarni będą bardziej rozeznani w sytuacji, a na informacje z Soul Society nie chciałam zbytnio liczyć. Postanowiłam pokręcić się jeszcze przez jakiś czas. Ruszyłam z wolna rozświetlonymi ulicami ogromnego miasta. Spacerowałam tu i ówdzie, kręcąc się po mrocznych uliczkach, modląc się o cud. Czas mijał nieubłaganie, ale nie chciałam jeszcze wracać do kwatery.
W końcu zastał mnie świt. Za kilka drobniaków kupiłam sobie z automatu kawę i usiadłam na pobliskiej ławce, kontemplując wschód słońca. Potrzebowałam informacji, ale nie wiedziałam, skąd je wziąć. Przygryzłam wargę i zaklęłam pod nosem. Kawa z automatu była ohydna w porównaniu do tej z "Anteiku", ale nie zamierzałam się tam wracać. Wciąż była szansa, że jeśli trochę się pokręcę wpadnę na coś ciekawego tak jak podczas pobytu z Hotarubi.
Zaczynałam się robić senna, więc znów ruszyłam się z miejsca. Obiecałam sobie jednak, że jeśli w ciągu najbliżej godziny nic się nie wydarzy, wracam do kwatery. No i nic się nie wydarzyło. Wyjątkowo rozczarowana, przybita i w podłym nastroju zamierzałam wrócić do SS, wziąć prysznic i wracać do Czarnego Zakonu. Wtedy usłyszałam szelest i ktoś wyskoczył z krzaków. Czym prędzej wyciągnęłam katanę, stając oko w oko z jakąś dziewczyną. Wyglądała dość nietypowo... I nie wcale nie chodziło o podwójne, niebieskie kagune wyrastające z pleców, czy błękitną maskę imitującą pysk wilka. Włosy i jedno oko także miała niebieskie, tak samo jak elementy garderoby. Ale pomimo faktu, że tylko jedno oko było takie jak u ghoula, biorąc pod uwagę kagune nie miałam wątpliwości, co do tego kim jest. Doszłam do wniosku, że wszystkie ghoule są dość... specyficzne.
Ale pal licho wygląd. Ważniejsze były jej intencje, a tych nie potrafiłam odgadnąć. I nie wiadomo, czy to ze zmęczenia, czy dlatego, że pomimo wyszczerzonych niebezpiecznie zębów, nie atakowała. Przyglądała mi się tak, jak ja jej. Wreszcie, gdy zobaczyła, że jakoś zebrałam się do kupy, dopiero ruszyła w moją stronę.
Problem w tym, że naprawdę nie byłam ani w nastroju, ani w formie do walki. Wykrzesałam z siebie resztki sił i przyjęłam należytą pozycję, bacznie obserwując każdy jej ruch. Ona zaś głośno wciągnęła powietrze i zaśmiała się, jakby wyczuwając moją niepewność.
Sparowałam atak wyprowadzony większym kagune, w zamian za to omal nie skończyłam z dziurą wylotową w brzuchu, razy dwa, zrobioną przez to mniejsze, które skręcało się niczym świderki. To tak jakby miała 2 dodatkowe pary rąk! To niesprawiedliwie, jak miałam się niby bronić i jeszcze atakować? Toteż skupiłam się na obronie, tak samo jak podczas walki z Grimmjowem.
Wreszcie widziałam korzystną sytuację, odbiłam się nogą od ściany pobliskiego budynku i skoczyłam tak, że teraz stanęłam tuż za ghoulem. Zaatakowałam kataną, ale kagune jakby żyło własnym życiem, osłaniając właściciela, który przecież nie powinien mnie widzieć. Znowu usłyszałam śmiech. Ona wyczuwała mnie po zapachu. Widocznie potrafiła rozróżnić, kiedy szykuję się do ataku, a kiedy robię tylko uniki.
Przygryzłam wargę i spróbowałam podkosić przeciwniczkę nogą, na co ona odpowiedziała tym samym i omal nie dostałam z trampka w twarz. Uchyliłam się dosłownie w ostatniej chwili. Miałam genialny pomysł, żeby chwycić ją za kostkę, ale nie przewidziałam tego, że jesteśmy równe wzrostem i nie dam specjalnie rady jej u nieść. Jedyne, co mogłam to wzbić się do góry, ale zanim zdążyłam wykonać swój plan kagune ruszyło w stronę mojej ręki z zamiarem pozbawienia mnie jej. Na chwilę odnowiłam dystans między nami i wtedy...
-Wilczy, pohamuj trochę temperament, bo nam dziewczynę zabijesz - usłyszałam znajomy głos i między nami stanął mężczyzna w niebieskim garniturze - Była gościem Anteiku. Pytała o Aogiri.
-Wiem. Przecież nie zamierzałam jej zabić... Chciałam tylko zobaczyć, co potrafią shinigami.
-Ty wiesz kim jestem?
-Oczywiście. Itori mówiła mi, że szuka mnie blond shinigami, dlatego przyszłam.
Odetchnęłam z ulgą i schowałam katanę, obserwując wymianę zdań. Dziewczyna zaś ukryła swoje kagune i ściągnęła maskę. Miała dość ładną buzię no i te niebieskie oczy o drapieżnym spojrzeniu, zupełnie jak u 6 espady. Wzdrygnęłam się na tę myśl.
-Ona nie szukała ciebie, Wilczy.
-Nie wtrącaj się drrraniu. Psujesz całą zabawę!
-Szukała informacji o Aogiri.
-Jeden diabeł. Czemu nie poszła do Itori?
-Itori? Gdzieś już słyszałam to imię... - mruknęłam.
-Nasza najlepsza informatorka.
-Wasza?
-Wilczy jest naszym szpiegiem w Aogiri.
-2 ranga.
-Aogiri to najmniejszy problem... Obawiam się natomiast osoby, która prawdziwie stoi za organizacją. Nie macie pojęcia, co się wyprawia - stwierdziłam z powagą.
-Wiemy, że Aogiri sterowane jest przez kogoś innego. Właśnie dlatego jestem tam, żeby zbierać informacje. Ale tylko 1 ranga może się z NIM kontaktować.
-Aogiri ma jakąś siedzibę no nie? Gdybym tylko mogła się tam dostać, sama zebrałabym potrzebne mi info.
-Właściwie... - mruknęła dziewczyna. - Czekaj, jak ty się nazywałaś?
-Tomori Setsuko, porucznik 3 oddziału Gotei 13.
-Tomori Setsuko... - powtórzyła.
-A Ty? Wilczy to chyba nie twoje prawdziwe imię?
-Mam imię, ale Wilczy wystarczy.
-Ok...
-Dziś popołudniu odbywa się bal dla 1 i 2 rangi. Podam ci namiary. Jeśli uda ci się namówić Utę, żeby zrobił ci maskę taką jak ma Lily, dasz radę się tam wbić. Lily rzadko chodzi na te bale, a tym razem nie będzie jej na pewno. Też ma blond kudły i jest podobnej postury, w sensie, ma... No. Takie duże cycki - zaśmiała się Wilczy, demonstrując teatralnie. - Ale ostrzegam, że jeśli wpakujesz się w kłopoty, nie pomogę. Ba. Będę zmuszona cie zabić.
-Zrozumiałam. I tak bardzo mi już pomagasz. Wiem, że nie możesz zbytnio ryzykować. Nie będzie najlepiej jeśli cię zdemaskują.
-No właśnie. - Wilczy narysowała mi mapę jak dotrzeć z Anteiku na bal i którędy wejść. - Tsukiyama drrraniu, dzwoń po Utę. Rrrozumiesz?
-Tak, tak. Wilczy, bez nerwów.
-Ty mi nie rrrozkazuj - syknęła, a mijając mnie wyszeptała - Słabo się bronisz przed atakami z prawej strony - ale nie spytała dlaczego.
-Wiem... Do zobaczenia! Jeszcze raz dzięki - krzyknęłam za nią.
mhaha. MWAHAHAHAHAA!!!! <3 BOZEEEEE. PIEKNE. Piękne!!!!!! Piękne. TSUKIYAMA! Daj mi go daj mi go daj! Daj miiiii! I Ayato! I GRIMJJOWA. GreedMAXlvl666666!!!!!!! O Boże, tusz do drkarki mi sie skonczyl. RECZNIE. recznie sobie przepisze, recznie. SHUUUUU, Shuu czyma z Wilczym <3 Love, full love, wilcza maska, spojrzenie Espady, 'r'! !!!!!!! Jestem Twoja! Wybaczam Ci ten durny pomysł shotów z rukiami i innymi pizdami na maxa! <3 O rany, nie jestem w stanie skomentowac pozostales czesci rozdzialu! Prezcytaalm, oczywiscie, chociaz kusilo od razu znalezc ghoula :D NIE ZROBILAM TAK. Byakun bystrzak, Kazuma... KAZUMA OGARNIJ PORUCZNIK CI SLEPNIE ZAINWESTUJ Z BUDZETU ODZIALU NA JAKIES KOREKCYJNE SZKŁA:D:D
OdpowiedzUsuńOmg, no nje mogem, no. Piękne. Piękne. CZEKAM NA WIECEJ.
Tsukiyama, drrrraniu! <3 Wielbię! Dziaram! Kocham! <3
*rozpłynęła sie ze szczescia*
Jezus! Ja se zrobie screena i ustawie na tapete, o.
OdpowiedzUsuńhttp://pre08.deviantart.net/d18e/th/pre/f/2015/097/0/4/kameko_and_tsukiyama_by_luigiix-d8op8an.jpg <-- juz mi sie wszystko kojarzy! omg.
OdpowiedzUsuńczytam chyba 15 raz.
Ikari z Drogi jest niebezpieczna. Ikari z TTD jest także niebezpieczna. Ale naprawdę, nie chciałabym spotkać WIlczego Ghoula. :D Wyszła, zrobiła show, zamąciła :D Wszędzie się wpasuje :D
OdpowiedzUsuńZabieram się za czytanie od samego początku, żeby lepiej zrozumieć wszystkie akcje! :)