Wszystkiemu towarzyszyła muzyka

Followers

Rumors

I w ten oto sposób zakończyła się historia Behind Last Crossroad. Niemniej, zapraszam na moje pozostałe blogi, które można znaleźć w zakładce Other Dimensions. A najprawdopodobniej w kwietniu odbędzie się premiera drugiej części BLC pod tytułem Daughter of fiery flowers :D


Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Ranking popularności bohaterów BLC

wtorek, 1 grudnia 2015

49 ~ Old lonely man.

Tego dnia Sternaus oficjalnie wezwał mnie do swojego biura. Cóż... I tak planowałam tam posiedzieć, ale oficjalne wezwanie przyniesione przez Davida? Trochę się tym zmartwiłam. Wydawało mi się, że nic dotychczas nie zmalowałam i coraz lepiej radziłam sobie w tej pracy. Ogarniałam gdzie co jest i jak funkcjonuje to miejsce. Czułam się mistrzem w tej dziedzinie. Coraz lepiej też dogadywałam się z chłopakami. W zeszłym tygodniu nawet przecież pogadałam ze Sternausem dość szczerze. Tak bardzo się wtedy cieszył , że otworzyłam się na niego i resztę. Czyżbym się pomyliła? Czyżby coś jednak było nie tak? Popełniłam jakiś błąd?
Poprawiłam włosy przed lustrem, wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pokoju. Na korytarzu było pusto i spokojnie. Wolnym, pewnym krokiem kierowałam się do gabinetu swojego pracodawcy. W głowie rozważałam wszystkie możliwe scenariusze i powody mojej wizyty. Z bijącym szybko sercem zapukałam do drzwi i weszłam do środka.
-Usiądź - powiedział z powagą Sternaus, wskazując na miejsce naprzeciw niego, więc posłusznie klapnęłam i rzuciłam mu niepewne spojrzenie. - Poleciłem cię rodzinie Kamelot, jako bardzo dobrego pracownika Secret Service. Powiedzieli, że cię przyjmą - oznajmił.
-Jak to? Dlaczego? - spytałam, zrywając się z miejsca.
-Czy to nie tego chcesz?
-Skąd...?
-Haha. Może i jestem stary, ale nie głupi. Zauważyłem, że bardzo bacznie ich obserwowałaś przy każdej okazji. Poza tym, żeby tak młoda dziewczyna miała takie przeszkolenie bojowe... i tak po prostu pracowała dla starego piernika, takiego jak ja... Nie wspominając... Te idealne kwalifikacje. Od początku wiedziałem, że coś jest w tym wszystkim nie tak.
-Cóż... - mruknęłam.
-Dla kogo pracujesz? Dla wojska? - spytał, marszcząc brwi.
-Tak...
-Z której jednostki?
-3...
-Więc pewnie znasz generała Lentona?
-Tak. Oczywiście...
-Hahaha. No dobrze, a tak naprawdę?- zaśmiał się Sternaus, szczerze czymś rozbawiony.
-Skąd pan wiedział, że kłamię?
-Gdybyś była z wojska, wiedziałabyś,że nie ma tam takiego generała jak Lenton - zaśmiał się wesoło, nie spuszczając mnie z oczu.
-Rozumiem.
-Więc? Tajna organizacja rządowa? Organizacja pozarządowa? Naprawdę nie uwierzę, że zwyczajnie potrzebujesz pracy w moim Secret Service.
-Cóż... Można powiedzieć, że organizacja pozarządowa...
-Jaka nazwa?
-To ściśle tajne.
-Czy to Czarny Zakon, o którym rozmawiałaś z Nickolsonem?
-Cóż... Poniekąd. Ale nie do końca. Oryginalnie jestem z jeszcze innego miejsca, ale nawiązaliśmy z Zakonem współpracę.
-Ah. Uciekłaś stamtąd?
-Tak. Uciekłam od własnego życia, z którym sobie nie radziłam - przyznałam z powagą, zaciskając dłonie w pieści. - Jak już wspomniałam jakiś czas temu, wmawiałam sobie, że idę wykonać szczytne zadanie, które może pomóc moim najbliższym w ratowaniu świata, ale w rzeczywistości był to pretekst bym mogła zniknąć jak tchórz, jak zawsze.
-Nie bądź dla siebie taka surowa. Każdy potrzebuje trochę czasu, a ty jednak wciąż myślisz o swoich przyjaciołach, czyż nie? My poradzimy sobie tu bez ciebie, chociaż na pewno będziemy tęsknić. Uwierz w siebie Erika i zrób to co sobie postanowiłaś.
-Jednak, czy jest pan pewien, że to w porządku? Jeśli rodzina Kamelot się dowie, będzie pan w niebezpieczeństwie.
-Też chciałbym zrobić coś dla świata, wiesz? Myślisz, że nie wiem, co oni robią? Już za późno na odkupienie swoich win, ale może uda mi się chociaż kogoś uratować.
-Dlaczego? Co takiego chce pan odpokutować? - spytałam. - Dlaczego właściwie opiekuje się pan nami wszystkimi?
-Kiedyś robiłem to samo, co oni.Wszystko, żeby tylko się wzbogacić. Zrobiłem w życiu wiele złego. Potem poznałem moją żonę, Lindę. Miała tyle marzeń i ideałów... Zmieniłem się przy niej i nigdy nie przyznałem się do swojej przeszłości. Ukryłem przed nią krwawą historię swojej kariery, a poświeciłem po drodze naprawdę wiele... Mieliśmy córkę, Alice i żyliśmy szczęśliwie przez wiele lat. Ale przeszłość mnie doścignęła. Gdy sprawa wyszła na jaw, żona i córka odeszły ode mnie. Dlatego mieszkam w tym domu sam - wyjaśnił Sternaus, a jego głos przepełniony był żalem i cierpieniem. - Dobra z ciebie dziewczyna, przypominasz mi trochę moją córkę.
-Haha. Szkoda, że mój kapitan nie uważa, że jestem taka dobra... Ciągle sprawiam mu kłopoty. Nawet teraz... Prawdę mówiąc, jestem tutaj na własną rękę, chociaż wszystko, co robię jest teoretycznie dla większego dobra, a przynajmniej to sobie wmawiałam cały ten czas. Mimo to, gdyby o mnie pytał, proszę powiedzieć, że mnie pan nie widział. Zgoda?
-Czy to w porządku?
-Oczywiście, że nie. Ale i tak zamierzam doprowadzić swój plan do końca. Właśnie dlatego, że mój kapitan również robi, co może, mam możliwość, żeby działać. I chociaż jest on również źródłem większości moich problemów, w pewnym sensie przynajmniej i chociaż to od niego najbardziej próbowałam uciec...Wiem, że on tam gdzieś, wciąż się o mnie martwi. Nawet jeśli ma teraz swoje życie, troszczy się o mnie i zapewne robi wszystko, bym mogła kiedyś tam wrócić. Mimo, iż w rzeczywistości powinnam po powrocie zostać aresztowana o ile nie zabita za dezercję. Dlatego teraz, skoro zaszłam tak daleko... Nie mogę zmarnować okazji, jaką mi pan stworzył - zadeklarowałam z determinacją.
-No dobrze. 
-Dziękuję. Bardzo panu za wszystko dziękuję.
-Tylko uważaj na siebie.
-Nie tak łatwo mnie zabić - zaśmiałam się.
-Nie wątpię. Kto by pomyślał, że zobaczę anioła śmierci, jeszcze przed śmiercią.
 Zamarłam.
-Anioła śmierci?
-Tak się na was tutaj mówi. Anioły śmierci lub Bogowie śmierci.
-Jak się pan zorientował?
-Po prostu odniosłem wrażenie, że to może być prawda. Jest w tobie coś... Obcego. Poza tym... Nieważne jak dobre przeszłabyś przeszkolenie, normalni ludzie się tak nie ruszają, nie mają takich zdolności. Dałaś nam niezły popis, gdy ludzie przyszli wtedy w celu podpalenia posiadłości ze mną w środku. Nie wspominając o tym, że nie masz pojęcia o funkcjonowaniu ludzkiego świata. Muszę jednak przyznać, że całkiem niezła z ciebie aktorka. Długi czas nie byłem pewien, czy nie mam urojeń.
-No to wtopa.
-Nikomu nic nie powiem.
-Dziękuję. A tak w ogóle to nazywamy się shinigami.
-Shinigami...
-Tak. Sytuacja ostatnio jest... zła. Zrobił się naprawdę niezły syf. Świat jest zagrożony i te sprawy...
-To ma coś wspólnego z rodziną Kamelot?
-Tak, między innymi. Stąd moja obecność tutaj.
-No dobrze. Powiedz mi... Jak udało ci się namówić tyle znanych osobistości i polityków do wystawienia ci opinii?
-Cóż... Mam pewnego przyjaciela, który ma sporo znajomości. Zadzwonił tu i tam i chwilę później miałam już u pana pracę.
-Hahaha. Rozumiem. Jeszcze jedno.
-Tak?
-Jak się naprawdę nazywasz?
-A nie wyda mnie pan?
-Tego nie możesz być pewna - Sternaus znowu parsknął śmiechem, widząc moją dezorientację.
-Prawda, ale wydaje mi się, że mogę panu ufać - skwitowałam.
-Więc?
-Mam na imię Setsuko. Setsuko Tomori, porucznik 3 oddziału Gotei 13.
-I naprawdę tak wyglądasz?
-Oczywiście, że nie. Przefarbowałam włosy i noszę szkła kontaktowe.
-Więc jaki kolor ukrywasz pod szkłami?
-Czerwony.
-Czerwone oczy? A to dopiero.
-No nie?
-Wracając jednak do głównego tematu, do końca tygodnia jeszcze zostajesz tutaj. W niedziele wieczorem rodzina Kamelot kogoś po ciebie przyśle.
-Bardzo panu dziękuję. Obiecuję, że wykorzystam tę okazję jak należy.
-Wierzę. Połóż kres ich szemranym interesom.
-Tak jest, proszę pana!
To był ostatni dzień mojej pracy u Sternausa. Właśnie pakowałam swoje rzeczy. Nie było ich wiele. Chociaż i tak o coś więcej. O wspomnienia i książkę, którą dostałam od swojego pracodawcy. Uśmiechnęłam się i schowałam podarek do walizki. Rozległo się pukanie do drzwi.
-Tak?- mruknęłam.
-To ja, Matt... - rozległo się po drugiej stronie.
-Chodź, chodź.
Drzwi otworzyły się i Matt wszedł do pokoju.
-Naprawdę odchodzisz? - spytał.
-Tak. Niestety tak. Pora zrobić kolejny krok?
-Nie bardzo rozumiem.
-Nie musisz - zaśmiałam się. - Ja również żałuję, że odchodzę, ale tak trzeba.
-To zostań.
-Nie mogę..

2 komentarze:

  1. coś jakoś...ZA KRÓTKO!!!
    więc ja tez krótko, tch.
    Naprawde spoko kolo z tego Sternausa. Polubiłam dziada ;D W pozytywnym znaczeniu tego słowa itd. Bystra gadzina. Dialog między nim a Setsu, naprawdę siedzę tu uśmiechnięta (jak nie ja). Nizły syf, zagrożony świat, takie tam. Kocham Setsu za tą lekkość. Bardzo naturalnie to wszystko wygląda. Nie rzucił mi się w ślepia zaden błąd, jedyne chyba co możesz robić, to ostatnią kropkę albo skasuj albo dodaj jeszcze jedną, bo o poziomym dwukropku nie słyszałam ;D
    EKHEM. a słyszałaś o takim dniu jak 6 grudnia? Mikołaj? To moze dla Wilczego cos 6 opublikujesz, que? Sie wstrzeliła z tym siódmym -.- tch.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Sorry, wiem, strona mniej, niż zazwyczaj, ale jakoś nic mi tam nie pasowało. 50tym Ci to wynagrodzę, bo będzie długi :* i ciekawy.
      O kropka mi zeżarło. Dobrze, że mówisz.
      Ale 7 jest generalnie nie bez powodu, ale może, podkreślam, może wstawie i 6 i 7, ale muszę to przemyśleć jeszcze :P
      Bo generalnie bonus bonus przewiduje, ale na gwiazdeczkę :D I może coś na sylwestra. Zresztą nie marudź. 4 będzie LN :P

      Usuń