Wszystkiemu towarzyszyła muzyka

Followers

Rumors

I w ten oto sposób zakończyła się historia Behind Last Crossroad. Niemniej, zapraszam na moje pozostałe blogi, które można znaleźć w zakładce Other Dimensions. A najprawdopodobniej w kwietniu odbędzie się premiera drugiej części BLC pod tytułem Daughter of fiery flowers :D


Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!

Ranking popularności bohaterów BLC

środa, 6 stycznia 2016

57 ~ You, me and our love.

A oto planowy rozdział Behindowy.
 Drobne problemy z dodatkiem muzycznym, więc na razie macie tak: Music
Enjoycie!

***

Siedziałam na dachu Czarnego Zakonu, kontemplując spowitą mrokiem okolicę i zastanawiając się nad swoim życiem. Ja i Kazuma byliśmy razem. Był to fakt, którego nie umiałam pojąć, ale bardzo lubiłam o tym myśleć. Po tylu latach, jak wtedy sądziłam, nieodwzajemnionej miłości, byliśmy razem. Czy to nie szalone? "To totalnie crazy" jak odpisała na to Matsumoto. Też tak uważałam. No bo... Ja i Kazuma? To tak niesamowicie brzmiało. Nie pomyślałabym też nigdy, że będę tak wdzięczna Hotarubi. Przecież, gdyby mi nie powiedziała prawdy, nigdy bym nie uwierzyła. A jednak podczas naszej walki wyjaśniła mi jak to naprawdę było między nimi. Może sucza myślała, że da mi się nacieszyć, a potem mi wszystko odbierze. Jednak ja jej na to nie pozwolę, tego byłam pewna.
No i zaczynałam mieć wrażenie, że osiadł na laurach. Znaczy dobrze, bo nie musieliśmy wisieć na sobie cały czas. Do licha ciężkiego, przecież jesteśmy dorośli. Nie możemy się wiecznie zachowywać jak gównażeria i ja o tym wiedziałam doskonale. A jednak po cichu trochę chciałam, żeby tak się zachowywał. Jak gówniarz. Żeby mnie znienacka całował i przytulał i nie dawał mi spokoju.
-Tu jesteś - usłyszałam. - Znowu się alienujesz?
-Czego chcesz? - mruknęłam.
-A to już nie mogę się zobaczyć ze swoją ukochaną?
-Spadaj...
-No, co jest, mała? - spytał Kazuma.
-Nigdy nie mówiłeś do mnie mała. Co ci nagle do głowy strzeliło - oburzyłam się.
-Teraz jesteś moja i mogę używać jakich zdrobnień czy przezwisk chcę - padło w odpowiedzi.
-No chyba na głowę upadłeś.
-A ty co taka wkurzona? - zdziwił się. - Coś się stało?
-Najpierw mnie ignorujesz, nigdzie cię nie ma, a teraz przychodzisz tu, kurwa, jak do siebie i mi jakieś nowe przydomki wymyślasz.
-Aaah... Więc o to chodzi. - Kazuma parsknął śmiechem i przyciągnął mnie do siebie, po czym ucałował w czoło. - Przepraszam, byłem zajęty, ale teraz jestem już tylko dla ciebie.
-I co się szczerzysz? - warknęłam. - Za dużo masz zębów?
-Nie. Po prostu jestem szczęśliwy, wiedząc, że chciałaś się ze mną zobaczyć.
-No jak boga kocham, strzelę ci w zęby zaraz.
-Tak, tak...
-No tak! Przestań się szczerzyć, bo serio ci przywalę - wygrażałam.
-Chodź - powiedział nagle Kazuma, ciągnąc mnie za sobą w mrok nocy. 
Nie miałam pojęcia dokąd mnie prowadzi, dopóki nie dotarliśmy do celu. Rozejrzałam się dookoła. Z początku widok był naprawdę przerażający. Chociaż takie miejsca zazwyczaj są radosne, teraz wyglądało na opuszczone. W nocy przecież nikt tam nie przychodził. Zamarłam, gdy zobaczyłam, że Kazumy nie ma już obok mnie. Wtedy światła zapaliły się, a on powrócił chwilę później. Wesołe miasteczko nocą wyglądało magicznie.
-Ty... Zaplanowałeś to?- wyszeptałam.
-Mniej więcej. Wpadłem na to kilka dni temu. Ale musiałem dowiedzieć się, czy jest pusto i jak to wszystko uruchomić. Te maszyny są bardziej skomplikowane, niż myślałem - stwierdził Kazuma i westchnął. - Chociaż założę się, że ty znalazłabyś łatwo sposób na ich uruchomienie.
-Nie wiem. Może... Ale to i tak nie moja indywidualna zdolność.
-Hm?
-Nie, nic. Nieważne - skwitowałam. - Nie mogę uwierzyć, że przygotowałeś mi taką niespodziankę. Jesteś kochany.
-Jaki? - Kazuma udawał, że nie dosłyszał? - No? Jaki?
-A teraz to się wypchaj - mruknęłam, udając obrażoną.
Podszedł do mnie i objął od tyłu w talii, po czym pocałował w policzek.
-Kocham cię, Setsuko - wyszeptał mi do ucha, a ja czułam, że się rozpływam. - Kocham cię... Nigdy mnie nie zostawiaj.
-Nigdzie się nie wybieram - odparłam. - Chyba, że na tamtą karuzelę - dodałam. - Ale ty idziesz tam ze mną.
Radośnie pociągnęłam go w stronę jednej z atrakcji. Tak, tej która wyglądała na najszybszą i najstraszniejszą. Nigdy wcześniej nie byłam w wesołym miasteczku. Znałam je tylko z filmów, a teraz miałam okazję sama się w takim bawić. Tylko ja i Kazuma, więc chciałam wykorzystać ten czas do maksimum. Ciągałam Kazumę to tu, to tam, śmiejąc się radośnie.
-Setsuko, może mała przerwa - jęknął Kazuma po entym z kolei rajdzie. - Zajedziesz mnie...
-Cienki jesteś.
-Nie... To ty masz zbyt szybkie tempo. Zawsze gdzieś gnasz.
-Bo życie jest zbyt krótkie.
-Zbyt krótkie? - zdziwił się, patrząc na mnie niepewnie. - Jesteśmy shinigami. Dla nas życie jest bardzo długie.
-Źle się wyraziłam - przyznałam. - Miałam na myśli to, że dobre chwile trwają krótko i jest ich stanowczo mniej. Dlatego chcę wykorzystać każdą z nich w pełni, by później nie żałować. Ponieważ dla tych pojedynczych dobrych chwil żyję i to one pomagają mi przetrwać złe czasy.
-Wiem, Setsuko, wiem...
-Ale wiesz...? - wyszeptałam. - Jestem... Naprawdę szczęśliwa. Najszczęśliwsza na świecie.
-Co najwyżej, druga najszczęśliwsza. Bo najszczęśliwszy to jestem ja.
-Lizus.
Następnego dnia obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam oczy i zmarszczyłam brwi. Łudziłam się, że jak nie wstanę to hałas ustąpi, ale natręt nie dawał za wygraną. Wyślizgnęłam się z objęć Kazumy, narzuciłam na siebie porannik i otworzyłam drzwi.
-Czego hałasuje tak od rana? - warknęłam. - Koumui? Co tu robisz?
-Mam dla was misję?
-Nas? - powtórzyłam niepewnie.
-No, dla was. Dla ciebie i Kazumy.
-To idź mu to powiedz - mruknęłam.
-Przecież wiem, że tu jest - zaśmiał się Koumui. - Zbierzcie się i przyjdźcie do mojego biura.
-Ta jessss....
Westchnęłam ciężko i zamknęłam drzwi, po czym podeszłam do łóżka i ściągnęłam z Kazumy kołdrę, mówiąc:
-Wstawaj... Kochany... Misje mamy, kurwa, wstawaj!
-Jesteś taka niedelikatna.
-Taką sobie wybrałeś - warknęłam.
-Oczywiście - oznajmił. - Taką cię kocham. - Wciągnął mnie z powrotem do łóżka. - Setsuko.
-Hej, mamy misję.
-Pół godziny, czy godzina... Nikt nie zauważy.
-Zauważy! - zaprotestowałam, ale Kazuma puścił to mimo uszu. - Hej, puszczaj mnie. Świr, zboczeniec. No puszczaj.
-Nie ma mowy. Już za późno.
-To pogwałcenie praw człowieka... Shinigami. Kurwa, nieważne.
-Cicho - mruknął Kazuma, całując mnie soczyście. - Jesteś moja i tylko moja.
-Ale to ci nie daje pra...Hm...
Gdy wreszcie udało mi się jakoś uszykować i wydostać z pokoju, ruszyliśmy do gabinetu Koumuiego.
-Yo - mruknęłam, nieco zawstydzona sporym opóźnieniem czasowym. - To... Ten... Miałeś dla nas misję?
-Tak. I nadal mam - odparł Koumui, na szczęście nie wyglądał na wkurzonego. - Udacie się do Brighton w Anglii, zbadacie pewną sprawę. Tu macie wytyczne. Na miejscu spotkacie się z Tomą.
-Z Tomą? Dawno go nie widziałam. Super. Czyli Anglia, tak? - rozmarzyłam się. - Daj mu znać, że będziemy za 5 minut.
-Bycie shinigami bywa wygodne - westchnął Koumui.
-Cóż... Skoro o tym mowa, chyba mam pomysł - oznajmiłam. - Kazuma, przypomnij mi potem, żebym zadzwoniła do szalonego kapelusznika.
-Pewnie. O ile powiesz mi co wykombinowałaś.
-Coś. Coś, co może ułatwić życie egzorcystom. Że ja o tym wcześniej nie pomyślałam.
-W takim razie liczę na ciebie, Setsuko - stwierdził Koumui. - A teraz lećcie.
 I tak oto, chwilę później byliśmy już na miejscu.
-To... Gdzie innocence? - spytałam z powagą. - Załatwmy to szybko i spadamy do domu.
-Tak. Najwyraźniej innocence znajduje się, gdzieś w podziemiach budynku, przed którym stoimy. Mam plan tego domu, ale nie wiedząc, gdzie dokładnie jest innocence, nic nam to nie da.
-Da.
-Da?
-Da - powtórzyłam. - Poszukamy innocence na chybił trafił, a mapa pozwoli nam się stamtąd wydostać.
-Racja - zgodził się Toma. - W takim razie...
-Idziemy - skwitowałam.
-Jest tylko jeden problem - zauważył Kazuma. - To jest muzeum. Nie wpuszczą nas tam za darmo, to raz. Nie pozwolą nam się szlajać, gdzie chcemy, to dwa.
-Kochany... Chyba zapomniałeś o jednej rzeczy - zauważyłam, uśmiechając się od ucha do ucha i chwyciłam medalion. - Nie jesteśmy ludźmi. Jesteśmy shinigami i możemy robić, co nam się podoba. Tylko Toma w tym wypadku będzie musiał zostać. Właściwie, to możesz nawet, no wiesz, wracać.
-Nie. Moim zadaniem jest wam towarzyszyć. Jeśli nie mogę wejść z wami, przynajmniej poczekam, dopóki nie wyjdziecie.
-Niech ci będzie - zaśmiałam się. - Toma, naprawdę dobry z ciebie człowiek
-Nie...
-Nie kłóć się z nią - wtrącił się Kazuma. - I tak nie wygrasz.
Jakby nigdy nic, weszliśmy do środka. Przy okazji mogłam zobaczyć wnętrze zabytkowej posiadłości, tak typowej dla Anglików. Kręciliśmy się to tu, to tam, szukając jakiegoś przejścia. Zobaczyłam obraz, a pod nim małe drzwiczki, takie metrowe, może metrowe z kawałkiem. Bez namysłu ruszyłam w ich stronę.
-Setsuko, gdzie idziesz? - głos Kazumy wyrwał mnie z zamyślenia.
-No jak to? Po innocence?
-Wiesz gdzie iść? - spytał, a ja wskazałam na drzwiczki. - To mogłaś powiedzieć, a nie się już śpieszysz.
-Oj tam, marudzisz. Chodź - mruknęłam. Drzwi były zaryglowane, ale łatwo udało mi się pokonać te blokadę. Po kilku chwilach mocowania się z nimi, otworzyły się wreszcie, a naszym oczom ukazał się tunel. - No to idziemy - zaśmiałam się, nurkując w mrok.
Musiałam iść na czworaka, żeby nie przydzwonić łbem o sufit. Powietrze było ciężkie, stęchłe, ale jeśli ktoś przez lata spędzał wolny czas w kryjówce w kanałach, to takie coś specjalnie nie przerażało. Gorzej, jak ktoś był paniczykiem z dobrego rodu, jak Kazuma. W efekcie dyszał za mną, jakby dostał napadu astmy i klaustrofobii w jednym.
-Żyjesz tam? - spytałam, ale nie mogłam się obrócić, bo było zbyt ciasno.
-Tak sobie - padło w odpowiedzi, po czym poczułam czyjąś dłoń na swoich pośladkach. - Już mi lepiej - zaśmiał się Kazuma.
-Zboczeniec - skwitowałam. - I po co ja się martwiłam?
Ruszyła dalej. W pewnej chwili silny podmuch wiatru uderzył mnie w twarz. Przeciąg świadczył o tym, że niedługo wydostaniemy się z tunelu. Pytanie, co tam znajdziemy? A znaleźliśmy nieco  niewielkie pomieszczenie i spadek o metr, dzięki czemu sufit nie wisiał tuż nad naszymi głowami. Dalej były schody prowadzące w dół. Eureka, bo oczywiście plany na nic mi się nie zdały w tym mroku, a nie chciałam w tunelu odpalać płomieni, żeby nie spalić kartki.
-Teraz ty idziesz przodem - mruknęłam, marszcząc brwi, gdy Kazuma oplótł ręce wokół mojej talii i pocałował w kark. - Natychmiast.
-Tak jest, pani kapitan - zaśmiał się, a ja klepnęłam go za karę w tyłek. - Podrywasz mnie? Nie kuś... Jesteśmy tu sami.
-Idź - warknęłam.
Kazuma użył błyskawic, by rozświetlić nam drogę, dzięki temu dotarliśmy bezpiecznie do piwnicy. Tam zastaliśmy rozwidlenie. Kiwnęłam głową w prawo, na znak, żebyśmy się rozdzielili. Kazuma niechętnie, ale przystał na ten pomysł. Ja ruszyłam w prawo, a on w lewo. Zaglądałam do wszystkich pomieszczeń, które dało się otworzyć, a przy odrobinie płomieni, otworzyć dało się wszystkie. Sprawdzałam każdą podejrzaną rzecz, ale nie znalazłam innocence. Niezadowolona z bezowocnych poszukiwań wróciłam w pobliże schodów.
Kazumy jeszcze nie było, więc przycupnęłam na najniższym stopniu i oparłam się łokciami o kolana.
-Bu! - usłyszałam i chlapnęłam napastnika otwartą dłonią w twarz. - Ałaa! To tylko ja. Nie musiałaś mnie zaraz bić.
-Musiałam - mruknęłam. - Po co mnie straszysz?
-Siedziałaś taka zamyślona... Nic tylko użyć shunpo i zajść cię od tyłu.
-I straszyć? - syknęłam. - No to masz za swoje.
-No mam - jęknął Kazuma, masując zaczerwieniony policzek.
-Masz innocence?
-Mam.
-To idziemy.
Gdy wyszliśmy z budynku innocence nagle błysnęło jasnym światłem i wymknęło się z rąk Kazumy, szybując po niebie.
-Hej! - krzyknęłam. - Skubane dało dyla!
-Chodź!
Czym prędzej pomknęliśmy za lecącym innocence. To doprowadziło nas do dziecka. Kilkuletniej dziewczynki. Siedziała skulona na ziemi i nawet nie zauważyła nas, ani innocence. No racja. Przecież zdjęliśmy medaliony. Szybko założyłam swój i zbliżyłam się do dziecka.
-Hej? - zagadnęłam niepewnie. - Co tutaj robisz?
-Kim pani jest? - spytało dziecko, odsuwając się niepewnie. Wtedy dopiero dziewczynka zauważyła światło innocence, które wniknęło w tulonego przez nią pluszaka. - Co to?
-To światełko to innocence. Moc, która będzie cię chronić.
-Chlonić mnie?
-Tak. To... Co tutaj robisz?
-Mieskam.
-Na ulicy? - zdziwiłam się.
-Tak. Nie mam domu.
-A gdzie twoi rodzice?
-Nie mam lodziców.
-Sierota... Dobrze się składa - stwierdziłam, klasnąwszy w dłonie, a Kazuma westchnął ciężko. - Właśnie znalazłaś nowy dom. Ee... Jak ci na imię?
-Ami.
-Ami, witaj w szeregach Czarnego Zakonu. Chodź, zaprowadzę cię do miłego pana, który dostarczy cię do twojego nowego domu - wyjaśniłam. - Jest bardzo sympatyczny, na pewno go polubisz.
-Polubię? Dom, cy pana?
-I to i to.
-Dobze.
-To dziecko jest zbyt ufne - jęknął Kazuma. - A ty... Naprawdę nie masz daru do dzieci. Nie... W sumie masz dar, tylko zrób coś z tym sztucznym wyszczerzem, bo twarz ci pęknie.
-Nie lubię dzieci - powiedziałam przez zęby. - Nic na to nie poradzę, że nie wiem jak się z nimi obchodzić.
-Wcale bym nie zgadł.
-A pani tes jest s Carnego Zakonu? I pan tes?
-Tak. Jesteśmy... Egz... Jesteśmy z Czarnego Zakonu. Jest tam baaardzo dużo miłych ludzi. Na pewno ci się spodoba. 

5 komentarzy:

  1. Setsu czasami zachowuje się, jakby nie wiedziała, czego naprawdę chce. Marudzi, odpycha Kazumę, burmuszy się. Kazuma też nie lepszy, w środku misji myśli tylko o jednym. Dobrana z nich para, nie ma co.
    Innocence w pluszowym misiu należącym do dziewczynki? Przykra sprawa. Chociaż przynajmniej nie musieli walczyć o nie z wrogiem.
    Jeden grzech niewybaczalny: "dookoła" się pisze, nie "do koła", Tris.
    Pozdrawiam
    Laurie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżu ja wiem, ale nie znam wytłumaczenia na to do koła, sie wystarczy chwilę rozproszę i już mam nie to napisane, a że mi nie podkreśliło to potem już tak nie zwracam uwagi, bo patrze bardziej na stylistykę. Kłaniam się i pokornie proszę o wybaczenie za ten haniebny błąd.
      Tak wiem <3 są siebie warci.

      Usuń
    2. Łaskawie przebaczam i zalecam czujność. Może czasami sama lepsza nie jestem, o czym wiesz, ale obie się do tego zastosujmy i będzie lepiej.
      Laurie

      Usuń
  2. Najpierw mnie ignorujesz, nigdzie cię nie ma, a teraz przychodzisz tu, kurwa, jak do siebie i mi jakieś nowe przydomki wymyślasz. <-- 100% pms ;D znaaam to. znam takie stany. tak źle i tak niedobrze. moze to faktycznie wyglądać na to, ze Setsu nie wie czego chce, ale ja to kupuje, bo ja znam babki co maja podobnie, ba, sama lepsza nie jestem ;D skladam to na karb swojego pojebania i sie tym nie przejmuje. zazwyczaj. zazwyczaj probuje sie kontrolowac. zazwyczaj nie wychodzi. i znam ludzi, ktorym to przeszkadza. ale, znowu schodze na inny temat.
    Faktycznie ufny dzieciak :D A Kazuma to ma chyba okres godowy ;D Słodko. Kto sie czubi itd. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "A Kazuma to ma chyba okres godowy ;D Słodko. "
      Uwielbiam te Twoje komentarze <3

      Usuń