Dziś po południu Kira zabrał swoje
ostatnie rzeczy z biura i przeniósł je do Piątki. Zanim został tam kapitanem,
przez ostatnie trzy miesiące nadzorował pracę Trójki, po odejściu kapitana. Dla
wszystkich był to ogromny szok. Nic nie wskazywało na to, żeby kapitan miał nas
zdradzić. Zawsze mogliśmy na niego liczyć. Kira był do niego najbardziej
przywiązany. To był straszny szok dla niego i chociaż przeżywał to najbardziej
z nas wszystkich, robił co w jego mocy, by oddział nie podupadł na duchu.
Od dziś to moje zadanie. Czeka mnie
wiele pracy i sporo reorganizacji, bo nie mam porucznika ani trzeciego oficera.
Wiele ludzi jest jeszcze w Czwórce na rekonwalescencji po ataku walce z
Aizenem. Właściwie wiem już, kogo awansuję, ale… Trochę się waham.
Dobrze wiem, że Setsuko powinna
zostać porucznikiem. Mimo jej licznych wygłupów, nasi ludzie bardzo jej ufają.
Opanowała już bankai i wbrew pozorom dobrze radzi sobie z dokumentacją. Zawsze
wspierała mnie i Hotarubi. Ten chaos, który miała dotychczas wynikał z
lenistwa. Kapitan nigdy jej za to nie skarcił, a Kira był zbyt zajęty pilnując
naszego dowódcy.
I sam też wolałbym, żeby to Setsuko
była porucznikiem. Siedzielibyśmy godzinami razem w gabinecie. Mógłbym trzymać
ją blisko siebie, już do końca świata i nigdy bym się nie znudził. Tylko nie
wiem, czy dałbym radę wykonywać obowiązki. Byłoby głupio, gdybym siedział,
wgapiając się w nią. Wciąż jesteśmy tylko przyjaciółmi i nie bardzo wiem, jak
to zmienić.
Zresztą zostaje jeszcze kwestia
Hotarubi. Chociaż nadal nie znalazłem żadnych dowodów na jej współpracę z
Aizenem, nie umiem też z czystym sercem powiedzieć, że jest niewinna. Kazali mi
na nią uważać, więc ją obserwowałem. Może to paranoja, ale nie umiem jej do
końca zaufać. Nawet, jeśli znamy się tyle lat.
Zwłaszcza po zdradzie Aizena. Po
nim też nikt się nie spodziewał, a Hotarubi od początku była podejrzewana o to,
że ma coś wspólnego z zaginięciami kapitanów sprzed kilku lat. Ktoś widział ją
kilka razy w złym miejscu o złej porze. Teraz wiemy, że to sprawka Aizena i być
może ona z nim współpracuje.
To trochę ryzykowne dopuszczać ją
do ważnych dokumentów, ale prawda jest taka, że gdyby chciała i tak położyłaby
na nich ręce. Robiąc z niej porucznika, mógłbym mieć ją na oku. Nie mogę pozwolić,
by sprawiła kłopoty, jeśli naprawdę ma jakieś powiązania z Aizenem.
Słyszę pukanie do drzwi i do
gabinetu wchodzi Setsuko. W rękach niesie filiżankę herbaty i stawia ją na moim
biurku, a potem uśmiecha się do mnie ciepło. Chyba wie, jaki mam dylemat. Ona
zawsze zdaje się wiedzieć, jakby czytała mi w myślach.
– Dziękuję – mówię.
– Proszę bardzo – odpowiada radośnie i wraca
do drzwi, ale nie wychodzi, tylko zamyka je. – Kazuma…
– Coś się stało?
– To ja chciałam o to spytać – stwierdza
Setsuko. – Martwisz się kwestią porucznika, prawda?
– Trochę…
– Wiedziałam – mruczy. – Wybierz Hotarubi.
Zasłużyła na to. Jest silna, dobrze zorganizowana. Z jej pomocą, będzie ci o
wiele łatwiej.
– Skąd wiesz, że nie taki miałem zamiar? –
pytam, a ona patrzy na mnie z ukosa. – No, co?
– Trochę za długo cię już znam – mówi, łapiąc
się pod boki. – Zamartwiasz się, bo nie chcesz, żeby któraś z nas czuła się
niedoceniona i tak dalej. Zawsze o wszystko się tak martwisz.
– I co proponujesz?
– Wybierz Hotarubi. Oboje wiemy, że ona
bardziej pasuje na porucznika, więc możesz być pewien, że się nie obrażę.
Właściwie sama wolałabym, żeby ona dostała tą posadę. Ja bym sobie nie
poradziła, a pomóc zawsze wam mogę. I pomagać zamierzam.
– Przesadzasz…
– Kazuma – wzdycha. – Znasz mnie. Ja na
porucznika nie pasuję. Wolę chodzić w teren.
– Ale ty też jesteś silna i dobrze dowodzisz
ludźmi – zauważam, widząc w jej oczach smutek. Wiem, jak bardzo podziwia
Hotarubi, zarazem nie doceniając własnych możliwości. Chciałbym to zmienić, ale
przez to cholerne zadanie pilnowania Aizawy, nie mogę działać tak, jak bym
chciał. – Poradziłabyś sobie.
– Nah… Chrzanić to. Chyba nie odbierzesz mi
leniuchowania i herbatek z Kojim? – Stroszy się, ale wiem, że próbuje się
zgrywać, żebym się nie martwić. Kładę dłoń na jej głowie i lekko mierzwię
grzywkę. – Ej! Przestań!
– Ale kiedy to tak kusi, jak się widzi
takiego kurdupla ze złocistą, sterczącą czupryną.
– Te, nie pozwalaj sobie!
– Co to za hałasy? – pyta Hotarubi, wchodząc
do środka. – Znowu drażnisz się z Setsu?
– Czyżbyśmy ci przeszkadzali? – śmieję się. –
Może chcesz do nas dołączyć? – proponuję, wyciągając drugą rękę w stronę
Aizawy, ale robi unik. – Nie bądź taka Hotaru…
– Przypominam, że mamy dużo pracy – burzy
się.
– Widzisz? – mruczy Setsuko i uśmiecha się do
mnie konspiracyjnie, po czym wychodzi, zostawiając nas samych. Chciałbym ją
zatrzymać, ale nie mogę… Zresztą nawet, gdybym spróbował i tak by uciekła.
Zawsze tak robi… Ucieka ode mnie.
Wymyka się. Wszystko odpuszcza na rzecz Hotarubi. Chociaż tym razem to raczej
nie kwestia odpuszczenia. Niestety moje uczucia są jednostronne, a Setsuko… Ona
zawsze robi, co chce. Gdzieś znika… Jeszcze w akademii wydawało mi się, że coś
z tego wyjdzie, ale gdy zaczęliśmy się do siebie zbliżać, zaczęła mnie
odpychać, więc odpowiedź jest raczej oczywista.
– Zwiała, co? – pyta Hotarubi i patrzy na
mnie z politowaniem. – Dałeś dupy.
– Nie pierwszy raz – wzdycham. – No nic,
trzeba się brać do roboty.
Wybacz, ale do Kazumy mój stosunek się nie zmieni. Te wspomnienia tylko to potwierdzają. Jedyne, czym błyszczy, to głupotą i niezdecydowaniem. Ja wiem, idealny być nie może, ale to jego mamrotanie, że chciałby Setsu w gabinecie, żeby się na nią pogapić... No proszę Cię. Nie, dziękuję, ja wysiadam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam