Siedziałam nad stertą dokumentów,
kiedy zjawiła się Setsuko. Nie spojrzałam na nią. Nie miałam na to czasu. Musiałam
wszystko skończyć przed piętnastą. Setsu postawiła mi czarkę z parującą herbatą
jaśminową tuż przed nosem, mówiąc:
– Yo, Hotrarubi. Obowiązkowe TRZY minuty przerwy.
– Muszę to skończyć – powiedziałam stanowczo.
– Herbata wystygnie – zauważyła i wyrwała mi z rąk papiery. – Pokaż to.
– Setsu! – zaoponowałam, ale ona mnie nie słuchała. Nigdy mnie nie
słuchała. Usiadła po turecku na podłodze i wyciągnęła rękę. Westchnęłam cicho i
podałam jej pędzelek i atrament. Uśmiechnęła się tylko i zaczęła wypełniać. –
To moja robota, wiesz?
– No i? – skwitowała. – Pij herbatę.
– Ale nie powinnaś tego wypełniać. To moja praca, jako dziewiątego
oficera, a ty...
– Tak, tak. Wiem, jestem tylko szesnastym. No i? – powtórzyła. – Jest
ok, tak długo jak nikt się nie dowie. Zresztą mam przeczucie, że dostaniemy
dziś misję, więc będziesz mi potrzebna.
– Znowu szperałaś kapitanowi w dokumentach?
– Może...
– Wiesz, że nie powinnaś tak robić – bardziej stwierdziłam, niż
spytałam.
– Wiem – odparła blondynka.
– Ale tak długo jak nikt się nie dowie, jest ok? – zaśmiałam się,
popijając herbatę.
– Właśnie – odpowiedziała. – Szybko się uczysz. Poza tym, kapitan wie,
że to robię, a jednak nigdy nie dostałam za to bury, więc jest ok – dodała. –
On wie, a ja wiem, że on wie, ale dopóki robię, co do mnie należy, nic nie
powie.
– Ty i ta twoja pokrętna logika – westchnęłam.
Skubana miała rację, bo ledwo
uporałyśmy się razem z dokumentami, dostałyśmy wezwanie od kapitana Ichimaru.
Dwie grupy pod moim dowództwem miały udać się do świata ludzi. Zwierzchnictwo
nad jedną grupą miała Setsuko, a nad drugą Motoki, który kończył z nami
akademię. Ja zaś, jako wyższa rangą, dowodziłam całą misją. Na miejscu
przydzieliłam grupom obszary, a sama dołączyłam, oczywiście, do Setsu i nikogo
to nie dziwiło. Przyzwyczaili się już.
Obserwowałam, jak świetnie
dowodzi swoją grupą. W takich chwilach jak ta, czułam, że w pewnych aspektach
nigdy jej nie dorównam. To jest…Jasne, byłam silniejsza, na wyższym stanowisku,
ale zawsze miałam wrażenie, że Setsuko ma coś, czego mi brakuje. I wtedy
cieszyło mnie, że przynajmniej ona wciąż jest tylko szesnastym oficerem. W ten
sposób mogłam ukryć przed nią swoją słabość.
– Nad czym tak myślisz? – spytała blondynka, gdy już wydała rozkazy. –
To co? Dango?
– I czekamy na rozwój wydarzeń – dodałam. – Jesteś pewna, że to dobrze
puścić ich samych?
– Jest w pobliżu. Mają go tylko wywabić. Nich myśli, że ma przewagę –
oznajmiła radośnie i pociągnęła mnie w stronę najbliższej budki z japońskimi
przysmakami.
Oczywiście, jako shinigami
byłyśmy niewidzialne dla ludzi. Toteż poczęstowałyśmy się przysmakami jakby
nigdy nic i rozsiadłyśmy na trawie. Zanim zdążyłyśmy zjeść do końca, Setsuko
poderwała się z ziemi i ruszyła bez słowa. A ja za nią. I to jest właśnie to.
Byłam od niej silniejsza, miałam lepsze wyniki w nauce, doskonale znałam kidou,
szybciej opanowałam shikai i bardziej umiejętnie panowałam nad swoim reiatsu.
Mimo to, to ona zawsze wiedziała, co należy zrobić i kiedy zareagować. Słuchała
intuicji, tego pieprzonego szóstego zmysłu, a może już nawet siódmego. Ciężko
stwierdzić. Podświadomie wyczuwała zagrożenie, które najwidoczniej nadeszło
szybciej, niż sądziłam. W dodatku w tym wszystkim była jeszcze taka serdeczna.
Nawet wobec mnie...
Setsuko wskoczyła na dach
najbliższego domu, skąd miała świetny widok na sytuację. Rozejrzała się, robiąc
z dłoni daszek i aż pisnęła z radości.
– Na twojej trzeciej – oznajmiła, a ja wzbiłam się w górę i bez
zastanowienia użyłam drogi wiązania, kierując zaklęcie we wskazanym kierunku. –
Wszyscy, wycofać się na bezpieczną odległość! – zakomenderowała. – Atakujecie
dopiero na mój znak!
– Nie! – zaprotestowałam. – Czekamy na grupę Motokiego!
– Ale po co? – naburmuszyła się blondynka. – Dzięki tobie już
wygraliśmy.
Wiedziałam, że mnie nie posłucha.
Użyłam jeszcze jednego zaklęcia wiązania, lecz silniejszego i pozwoliłam jej
dokończyć zadanie. W takich chwilach zastanawiałam się, po co dostawałyśmy aż
dwie grupy, skoro same spokojnie podołałybyśmy zadaniu. No, ale... Oto właśnie
Gotei 13.
Setsuko skoczyła w górę,
aktywując shikai. Gdy jej katana zapłonęła ogniem, przecięła maskę hollowa
idealnie na pół, po czym z gracją wylądowała na ziemi. Przybiłyśmy sobie
piątkę, ale zanim zdążyłam powiedzieć coś jeszcze, Setsuko wykonała dziwny,
niezrozumiały gest i rzuciła się do biegu. Jej grupa najwyraźniej wiedziała, o
co chodzi, bo ruszyli za nią, a ja zostałam w tyle.
Szybko jednak zrozumiałam, co się
dzieje, gdy usłyszałam krzyk hollowa i zaklęłam w myślach. Znowu Setsuko
przewidziała coś, czego ja nie zdołałam. Nigdy za nią nie nadążałam. Wkurzało
mnie to, więc nie zamierzałam pozwolić, by pokonała także tego Pustego.
Przyspieszyłam jak tylko mogłam, wyprzedzając ją.
Hollow
pochylał się nad jednym z shinigami, więc czym prędzej użyłam demonicznej
magii, by zwrócić na siebie jego uwagę. Aktywowałam shikai i zaatakowałam,
rozcinając jego maskę. Z uśmiechem zwróciłam się w stronę podwładnego i
wyciągnęłam do niego rękę, pytając:
– Jesteś cały?
– Tak, pani oficer.
– W porządku. Czy wszyscy są? – Rozejrzałam się wokół. – Świetnie. W
takim razie możemy wracać – zarządziłam.
Setsuko przeciągnęła się leniwie,
maszerując przez bramę Senkai. Mimo walki wyglądała na pełną energii, a ja znów
przeklinałam się w myślach. Przecież byłam świetną shinigami. Kapitan wiedział,
co robi, mianując mnie na oficera wyższej rangi, niż Setsuko. Byłam szanowana
za swoją cierpliwość, sumienność i osiągnięcia w nauce. Tylko dlaczego ciągle
czułam się gorsza?
– Napiszemy z Motokim raport i zaraz ci go przyniosę – rzuciła Setsuko,
uśmiechając się radośnie. Widziałam jeszcze w oddali jak przepychają się w
drzwiach.
Sama też wróciłam do swojego biura
i usiadłam, westchnąwszy ciężko. Ktoś zapukał w otwarte drzwi i ujrzałam za
sobą kapitana Ichimaru. Uśmiechnął się lekko i usiadł na nieco podniszczonej
sofie.
– Zaparzę herbaty – oznajmiłam i już miałam wstać, ale powstrzymał mnie
gestem dłoni. – O co chodzi?
– Tak, tylko… Przyszedłem sobie chwilę odpocząć. Z dala od pracy. I
Izuru.
– Znowu wymigujesz się od roboty, kapitanie?
– Zaraz tam, znowu… – naburmuszył się. – Jak poszła misja?
– Czekam na raporty Setsuko i Motokiego…
– Pytam po prostu, jak było.
– Dobrze. Wszyscy są cali. Setsuko jak zwykle dobrze się spisała.
– Wkurzona? – zapytał.
– Trochę – przyznałam. – Czułam się, jakby to ona dowodziła misji, a nie
ja.
– Cała Setsuko. Zero szacunku dla przełożonych.
– Właśnie!
– Ale i tak się przyjaźnicie – zauważył kapitan.
– Podobno przeciwieństwa się przyciągają – mruknęłam. – To może jednak
zaparzę herbaty.
– Racja. Poproszę – odparł kapitan i uśmiechnął się lekko. – Lubię takie
spokojne dni jak ten, Hotarubi.
– Dla kogo spokojny, dla tego spokojny…
– Wiesz o czym mówię – stwierdził, patrząc na mnie znacząco, a ja
skinęłam głową. – Lubię te dni, gdy jedynym zmartwieniem są hollowy, twoje
kłótnie z Setsuko i harmider, który wprowadza na oddziale każdego dnia, czy
wtedy, gdy Kira ściga mnie z powodu niewypełnionych dokumentów – zamyślił się. –
To takie spokojne, przyjemne dni.
– Prawda. Szkoda, że to nie może trwać wiecznie.
– Niestety. Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy.
– Wtedy po prostu będziemy musieli wziąć się do roboty, prawda, kapitanie?
– zaśmiałam się.
– Prawda.
– Na szczęście zostało nam jeszcze trochę czasu.
– Szybko minie – oznajmiłam ze smutkiem i podałam przełożonemu czarkę z
herbatą. – Bardzo szybko.
– Dlatego powinnaś wykorzystać ten czas, jak tylko możesz, zamiast się
dąsać i ślęczeć nad papierami. Możesz też… Zrezygnować.
– Nie mam w zwyczaju wycofywać się z danego słowa.
Jak nie lubię Hotarubi, to ten fragment naprawdę mi się podobał. Chyba dzięki temu trochę rozumiem, co mała zdrajczyni miała w głowie i na ile to wszystko było grą z jej strony. Nawet mi jej trochę żal. Miała wszystko, a jednak nie do końca potrafiła to docenić.
OdpowiedzUsuńI czym byłyby Wspomnienia Hotarubi bez Ichimaru wymigującego się od roboty? :) Ach ten lis... Wkurza jak nikt, ale żeby go nie lubić, trzeba mieć naprawdę dużo samozaparcia.
To teraz już tylko czekać Ostatniej Bitwy.
Pozdrawiam